Naiwnie oczekuję, że polskie kluby nagle zaczną grać jak hiszpańskie, naiwność bywa czasami cnotą. Tak już mam: przed tygodniem słuchałem w Gdańsku Eda Sheerana, a teraz wybieram się na festiwal akordeonistów do Sulęczyna. Warto smakować życia z dużego i małego pucharu. Od razu złe wieści: w moim wiejskim klubie pauzujący za kartki zawodnik zagrał na lewe nazwisko i teraz długo poczeka na debiut w nowym sezonie. Myślałem, że takie numery skończyły się pół wieku temu, gdy zaczepiono mnie na ulicy pod stadionem Marymontu proponując grę pod obcym nazwiskiem, bo składu nie było. Po kwadransie podziękowali mi za współpracę, więcej było ze mnie szkody niż pożytku na boisku. Futbol amatorski to dziś ułuda, nawet w najniższych, amatorskich z zasady, ligach trzeba wysupłać kasę na paliwo, obiad i czekoladki dla tęskniącej w domu żony. Za darmo kopią sobie w lidze biznesu, nawet płacą za boisko i sędziów. Stać ich, mają na kontach tyle, że w sportowym sensie są rzeczywiście amatorami.
Mounir Yamal w wieku 15 lat spłodził syna Lamine. Dzięki temu młodzieńczemu uniesieniu świata dostał geniusza futbolu i przy okazji malarza pokojowego słynnego jak Picasso i Dali. Ekspertów ci u nas dostatek, każda stacja telewizyjna poluje na byłych sportowców nie bacząc na ich wady wymowy, ubogie słownictwo i brak znajomości tematu. Liczy się rozpoznawalne nazwisko, modna fryzura, ciuch od Armaniego i dowalanie lepszym od siebie. Sam miałem kiedyś takie zapędy, ale dziś krytykując staram się nikogo nie obrazić. Fakt, że ten felieton ukazuje się nieprzerwanie od wielu lat świadczy, że Czytelnicy go czytają. Nie ukrywam, że karmi to moją próżność, dziękuję. Lewicowość nadwiślańska zmienia się na naszych oczach we własną karykaturę. Prywata, dorobkiewiczostwo, wojenki personalne sprawiły, że wyborcy o lewicowych poglądach wybierają inne opcje. Liderzy tej formacji pewnie nie znają genezy powstania i dokonań Robotniczych Klubów Sportowych w okresie międzywojennym. To była wielka siła w polskim sporcie, kuźnia olimpijczyków i wielkich mistrzów. Młody kibic nie zna robotniczego rodowodu Widzewa, Rakowa, Motoru, Marymontu, Sarmaty i wielu innych klubów. Kto ma ich edukować jak nie lewicowi politycy? Ale oni bardziej są zainteresowani kupowaniem kolejnych apartamentów i posadą w Brukseli. Spalona ziemia w Słupsku to już problem następców.
Łatwo być Europejczykiem pouczającym z oddali prosty lud jak ma sobie radzić. No więc radzi sobie dorabiając grą w amatorskim rzekomo klubie, by związać koniec z końcem. Lewa sprawa, dosłownie i w przenośni.