- Kamil Grosicki jest zdecydowanie najbardziej doświadczonym zawodnikiem Pogoni, ale gra „Portowców” zależy także od innych zawodników. Nie myślę o tym, że poprzednie mecze ze szczecinianami nie układały się po naszej myśli. Każdy mecz to nowa historia. Co nas zadowoli? Każdy kolejny wygrany mecz –mówi Michał Pazdan, lider Jagiellonii Białystok przed wyjazdowym spotkaniem z Pogonią Szczecin w 3. kolejce PKO BP Ekstraklasy.
"Super Express": - Pogoń ma za sobą bolesną przegraną w Lidze Konferencji. Czy to będzie dla was handicap?
Michał Pazdan (obrońca Jagiellonii Białystok): - Może to być naszym handicapem, ale nie musi. Z pewnością szanse mogą otrzymać inni zawodnicy, którzy zechcą pokazać się trenerowi i wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce. Na pewno nikt w Szczecinie nie podejdzie do spotkania z nami z mniejszym zaangażowaniem i Pogoń zrobi wszystko, aby trzy punkty pozostały u nich.
- Wydaje się, że teoretycznie większym problemem dla „Portowców” może być zmiana trenera.
- Nie jest to proste, tym bardziej, że poprzedni trener odcisnął swoje piętno. Osiągnął dobre wyniki, wywalczył z drużyną medale. Niemniej pewien etap dobiegł końca. Jest nowy szkoleniowiec, który chciałby jak najszybciej wprowadzić pewne automatyzmy. Są nowe twarze, a także założenia, które drużyna z biegiem czasu będzie przekładała na boisko.
Mateusz Wieteska zachwyci we Francji? To zdecydowało o transferze reprezentanta Polski
- Wielu zapowiadając ten mecz patrzy na potencjalne pojedynki twoje z Kamilem Grosickim. Czy też uważasz, że zatrzymanie „Grosika” będzie kluczem do sukcesu?
- Kamil jest z pewnością najbardziej doświadczonym zawodnikiem w Pogoni, w trudnym momencie potrafi pociągnąć zespół jedną niekonwencjonalną akcją, ale to nie znaczy, że „Portowcy” opierają się tylko na jednym zawodniku. W ich szeregach nie brakuje fajnych piłkarzy, którzy mają określoną jakość. Oczywiście, trzeba zwrócić uwagę na „Grosika”, bo nigdy nie wiadomo jakie rozwiązanie w danej akcji przyjdzie do głowy, ale musimy patrzeć na Pogoń jako na drużynę.
- W ostatnich meczach Pogoń wybitnie nie „leżała” Jagiellonii. Ostatnie zwycięstwo nad „Portowcami” Jaga świętowała jeszcze przed pandemią koronawirusa, a cztery kolejne spotkania zakończyły się zwycięstwami szczecinian. Będzie przełamanie?
- Jeżeli mam być szczery zupełnie nie przywiązuję uwagi do takich statystyk. Owszem, może być tak, że ktoś komuś „nie leży”, ale każdy mecz to inna historia. -Nikt z nas nie wie, jak potoczą się losy kolejnego spotkania. Być może jakaś kontuzja, czerwona kartka w pierwszych minutach może spowodować zmianę w systemie gry. Dlatego przygotowuję się do spotkania z Pogonią i nie zawracam sobie głowy tym, co działo się wcześniej.
- Jagiellonia w pierwszych dwóch kolejkach odniosła zwycięstwa i poniosła porażkę. Która twarz białostockiej drużyny jest tą prawdziwą – z meczu przeciwko Piastowi, czy przeciwko Widzewowi?
- Tak naprawdę bardzo żałujemy spotkania z łodzianami. W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie wystarczająco sporo okazji, aby zdobyć bramkę. Gdybyśmy wykorzystali jedną z nich, to jestem przekonany, że zakończylibyśmy zmagania z jakimś dorobkiem punktowym. Teraz jednak nie ma sensu o tym gdybać. Liga dopiero się rozpoczęła i tak naprawdę jakiekolwiek dywagacje na tym etapie sezonu nie mają większego sensu. Czas na jakiekolwiek analizy przyjdzie później.
- Jakie cele stawiacie przed sobą w tym sezonie? W Białymstoku 12. pozycję po ubiegłych rozgrywkach potraktowano jako wielkie niepowodzenie.
- Chcemy zająć możliwie najwyższe miejsce w tabeli. Owszem, można sobie stawiać różne cele. Jednak, aby wystawić jakąkolwiek miarodajną ocenę potrzeba większej perspektywy czasu, przynajmniej 10 kolejek. Na razie chcemy robić swoje i gromadzić punkty.