Trener Robert Kolendowicz przed meczem mówił dużo i uczulał swoich podopiecznych na pierwsze minuty, w których Motor strzela dużo goli. Piłkarze Pogoni okazali się mało pojętni, bo już w 8. min stracili bramkę. Obrońcy pozostawili mnóstwa miejsca Michałowi Królowi, który nie dał szans bramkarzowi Cojocaru. Oba zespoły postanowiły nie skąpić goli kibicom i do przerwy piłka jeszcze trzy razy wpadała do siatki, ale wszystko toczyło się pod dyktando gospodarzy. Król dołożył drugą bramkę i były to jego dwa pierwsze trafienia w ekstraklasie. Kolendowicz szukał szansy na odwrócenie losów meczu w zmianach.
Po przerwie na boisku pojawili się Rafał Kurzawa i Wahan Biczachczjan. Ten drugi dał nadzieję Portowcom, gdy w 63. min popisał się kapitalnym strzałem z rzutu wolnego, zaskakując zupełnie bramkarza Kacpra Rossę. Nadzieje szczecinian prysły w 75. min, gdy wprowadzony dwie minuty wcześniej Senegalczyk Ndiaye wykorzystał kolejne złe zachowanie obrońców Pogoni. Motor do końca kontrolował mecz, a w grze i zachowaniu piłkarzy Pogoni było coraz więcej frustracji. Dla szczecinian to szósta kolejna porażka w meczu wyjazdowym tego sezonu.