- Kibice Cracovii mnie nie lubią, bo identyfikuję się z Wisłą i oddaję jej serce. Prawdę powiedziawszy, nie dziwię się im, że tak mnie nienawidzą, bo pewnie też nienawidziłbym takiego piłkarza. Nie mam więc do nich żadnych pretensji - mówi Małecki.
- Ale nie gra się łatwo, gdy kibice cię wyzywają.
Przeczytaj koniecznie: Derby Krakowa: Krakowska święta wojna dla Wisły
- Starałem się nie słuchać tych wyzwisk, tylko skupić na meczu. To nie jest miłe, ale mnie tylko bardziej motywuję do dobrej gry. Właśnie dobrą grą i zwycięstwem można najszybciej uciszyć wrogich kibiców.
- To był chyba słodki rewanż na Cracovii za remis pół roku temu, po samobójczym golu Jopa, który pozbawił was mistrzostwa Polski.
- Tak, teraz przez pół roku to my rządzimy w Krakowie. Cieszymy się podwójnie.