Nie żyje były piłkarz Legii Warszawa. Zostawił żonę i dwójkę dzieci, miał 49 lat

Artur Kupiec był jedną z ikon klubu z Radomia, co potwierdzają sami przedstawiciele Broni. Urodzony w styczniu 1972 Kupiec pierwsze piłkarskie kroki stawiał właśnie w tym klubie, ale szybko z niego odszedł, rozpoczynając bogatą karierę piłkarską. Już jako 18 latek trafił do Legii Warszawa i w barwach stołecznego klubu zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej. Miał na swoim koncie także występy w Pucharze UEFA. W swojej karierze Kupiec zwiedził sporo klubów – w stolicy grał także w barwach Polonii oraz Hutnika, zanotował także epizody m.in. w Radomiaku oraz Koronie Kielce. Na koniec kariery wrócił do Broni Radom, z którą wywalczył awans do III ligi. Buty na kołek odwiesił w 2010 roku i poświęcił się pracy trenera. Gdzie odnosił kolejne sukcesy.

Marek Papszun określił swoją przyszłość. Legia zaciera ręce, nerwowe oczekiwanie

Broń Radom żegna Artura Kupca

Od 2007 roku Artur Kupiec był grającym trenerem Broni. Trzy lata później przestał wspierać zespół bezpośrednio na boisku, a na stanowisku trenera pracował jeszcze do 2012 roku. Później trenował m.in. Siarkę Tarnobrzeg i Pilicę Białobrzegi. Dwukrotnie wracał do klubu w którym się wychował i pracował w nim jeszcze do lata tego roku. Dla całego środowiska jego odejście to całkowite zaskoczenie.

Polak trafi z Fortuna 1. Ligi do... MLS! Szokujący transfer coraz bliżej

 - Nie chce się wierzyć w takie informacje. Niestety, dziś rano zmarł Artur Kupiec. W ostatnim czasie ikona i jeden z najbardziej zasłużonych ludzi w naszym klubie. Miał 49 lat! (…) Kochał Broń jak mało kto. Nigdy się z tym nie krył! Byliśmy, jesteśmy i będziemy dumni, że Broń Radom miała takiego Człowieka! Rodzinie, bliskim, przyjaciołom, składamy najszczersze kondolencje [*] Żegnaj ARTUR! – czytamy na oficjalnej stronie Broni Radom.

Dokładna przyczyna śmierci nie jest na razie znana. Okoliczności tragedii przybliża portal echodnia.eu. - Artur Kupiec zmarł w poniedziałek rano w domu w Młodocinie. Źle się poczuł. Akcja reanimacyjna trwała długo. Niestety nie udało się go uratować. Nie znamy dokładnej przyczyny – czytamy na stronie. 49-latek zostawił żonę i dwójkę dzieci.