Nowa Bukowa już otwarta. Prezydent Katowic uronił łezkę
„Super Express”: - Nowa Bukowa przeszła już swój chrzest bojowy. Jakie wrażenia po mecz z Górnikiem?
Marcin Krupa: - Emocje w moim przypadku sięgnęły zenitu. Nawet uroniłem łezkę na koniec meczu, bo nikt nie spodziewał się, że tak dobrze nam pójdzie. Bardzo się cieszę, że pierwsza bramka na nowym stadionie została strzelona dla GKS-u, choć oczywiście nie przez piłkarza GieKSy.
- Za to z GieKSiarską przeszłością…
- Owszem. Bardzo się cieszę z tego wyniku; okoliczności, w jakich został ustalony. Trochę mi to spotkanie przypominało mecz… reprezentacji Niemiec: wydaje się, że nie gra niczego wielkiego, ale na końcu wygrywa. I GKS pokazał dokładnie ten pazur: grał do końca, nie bał się atakować mocniejszego przeciwnika, z większą historią niż GieKSa. Zagraliśmy jak równy z równym, a na koniec wygraliśmy. Oczywiście wyrazy uznania mam i dla Górnika za stworzone widowisko. Przepiękna prezentował się Lukas Podolski - sterował grą „górników”. Kapitalnie patrzy się na jego podania i strzały. Na szczęście nie wpadały do naszej bramki! Sam obiekt zaś przeszedł – jak pan powiedział - chrzest i się sprawdził w całej rozciągłości. Wiemy, co musimy usprawnić, doszlifować, żeby wszystko miało wydźwięk bardzo profesjonalny. Ale „high level” jest - można powiedzieć.
- Inauguracja wypadła fantastycznie w „meczu kibicowskiej przyjaźni”.
- Tak, było to piękne święto piłkarskie, które – a dostałem w tej sprawie wiele SMS-ów – równie pięknie i efektownie wyglądało na ekranach telewizorów. Doping i kulturalne zachowanie naszych kibiców, ale też przepiękne wsparcie dla Górnika ze strony „Torcidy” – widać duże zgranie i wieloletnią tradycję kibicowania – tworzyły niezapomnianą atmosferę.
Marcin Krupa o kibicach gości. Nie widzi zagrożenia dla obecności fanów Legii i Lecha
- Nie czeka pan jednak z odrobiną niepokoju na moment, gdy na Arenę Katowice zjadą kibice drużyn niekoniecznie zaprzyjaźnieni z miejscowymi?
- Myślę, że… każdy się trochę tego obawia. Mam jednak nadzieję, że ze względu na nowość obiektu będzie poszanowanie mienia. W końcu w im w lepszych warunkach się kibicuje, tym - mam nadzieję – robi się to z większą kulturą. Ale wiemy, że sytuacje w Polsce bywają różne. Jesteśmy jednak – moim zdaniem – dobrze przygotowani na różne scenariusze.
Lukas Podolski naprawdę to zrobił! W tej sytuacji łzy musiały popłynąć [WIDEO]
- Czyli – jak rozumiem – w tym momencie zakłada pan, że mecze GKS-u z Legią czy Lechem odbędą się z udziałem kibiców gości? Że nie będzie zakazu w tej materii?
- Nie będzie żadnego zakazu; chyba że uczestnictwo kibiców gości zostanie wyłączone odgórnym nakazem policji. Ale ja nie widzę takich zagrożeń. Mamy bardzo dobrze przygotowany stadion do tego, żeby zarówno wpuścić, jak i mieć w miarę kontrolę nad ekipą sympatyków drużyn przyjezdnych. Z tego, co pamiętam, do sektora gości może wejść półtora tysiąca osób, a więc nawet więcej niż mówią przepisy PZPN. I mam nadzieję, że będzie bezpiecznie i dobrze.
- I piłkarze, i trener mówili z dużym sentymentem o „starej Bukowej”, ale i podkreślali, że bez nowego obiektu klub już nie mógłby zrobić kroku w przód...
- I dobrze, że tak mówią. W każdej dziedzinie trzeba mierzyć wysoko, bo bez tego nie osiąga się celów. Dokładnie rok temu nikt nie przypuszczał, że GKS zagra w ekstraklasie. Myśleliśmy wtedy raczej o dobrej i stabilnej pozycji w pierwszej lidze, a jesteśmy w elicie. I gramy na pięknym, nowoczesnym obiekcie, w dobrej lokalizacji, i z nowoczesną halą. To dobre zaplecze do kontynuacji naszych zamierzeń sportowych.
- Pan ma już wizję GKS-u wracającego na międzynarodową arenę pucharową?
- Najlepiej, by stało się to już Iśmiech), ale chyba na to musimy jeszcze chwilę poczekać. Na razie bardzo mnie cieszy, że jako beniaminek twardo stoimy w środku tabeli. Co prawda jeszcze parę kolejek przed nami, ale spadek chyba nam już nie grozi. Zresztą GKS gra z meczu na mecz coraz lepiej tej wiosny.
- Kolejny krok sportowy to – jak to w życiu bywa – konieczność zwiększenia budżetu klubu. Katowice są na to gotowe?
- Temat pieniędzy zawsze jest trudny. Dzisiaj klub w 98 procentach jest własnością miasta Katowice. Wspomagamy GKS poprzez zawsze podwyższanie kapitału. Ale też mamy wielką radość z gry w ekstraklasie, dzięki czemu dochodzą niemałe środki z przekazu medialnego. Stadion właśnie oddany do użytku jest zaś trochę jak... wiano dla panny, którą wydaje się za mąż. Łatwiej dzięki niemu – mam nadzieję – będzie znaleźć dla owej panny tego „męża”, który dołoży trochę pieniędzy, aby i stadion, i drużyna się rozwijały.
Marcin Krupa o prywatyzacji klubu i finansowaniu Areny Katowice
- Zakłada pan możliwość prywatyzacji GKS-u?
- Nie chcemy oddawać większościowego pakietu udziałów. To się z reguły dziwnie kończy, więc musimy mieć na tym kontrolę. Jeżeli będziemy musieli sprzedać jakiś pakiet akcji, to trzeba będzie dokładnie przeanalizować, komu, na jakich warunkach i z jakimi zabezpieczeniami na przyszłość. Ale sam stadion już umożliwia pozyskiwanie dodatkowych środków, choćby ze skyboksów czy większej ilości kibiców, którzy przyjdą na mecze. Poza tym mamy spółkę, która będzie zarządzała całym stadionem łącznie z gastronomią i z hotelem, który jest do zrealizowania w kolejnym etapie. A więc finalnie będzie trochę tych przychodów. Spółka stadionowa ma być na poziomie „0 plus”: wszystkie pieniądze, które zostaną zarobione, mają trafiać również do sekcji sportowej.
- Żeby dobrze zrozumieć, dopytam: przychód spółki stadionowej będzie trafiał w jakimś procencie również do klubu?
- Stadion wymaga utrzymania, koszty tego procesu - mniej więcej to wiemy – będą na poziomie ok. 15 milionów złotych rocznie. Takie pieniądze stadion powinien zarobić, żeby się utrzymać. Każda nadwyżka, która się pojawi, będzie kierowana na rozwój sportu w mieście, w szczególności GKS-u.
Fatalne wieści z ekipy kandydata do mistrzostwa. Reprezentant Polski wróci dopiero na końcówkę sezonu
- Arena Katowice może rozszerzyć swą nazwę, jeśli znajdzie się chętny sponsor?
- Oczywiście, to byłby bardzo dobry krok. Potrzeba było tego pierwszego wydarzenia, czyli niedzielnego meczu. Ono pokazało, jaki duży jest potencjał tego obiektu. Dzisiaj już możemy zupełnie inaczej rozmawiać z ewentualnymi przyszłymi sponsorami dla samego obiektu, jak również dla drużyny. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wkrótce była to X-Arena Katowice, gdzie X to nazwa firmy wspomagającej funkcjonowanie obiektu i drużyny. Myślę, że jest wielu przedsiębiorców, którzy będą chcieli na tym obiekcie swój szyld zawiesić.
