Miniony sezon był bardzo trudny dla Jacka Kiełba. W sierpniowym meczu z Resovią doznał kontuzji kolana. Diagnoza była dramatyczna: zerwanie więzadeł. W wieku 34 lat, mimo udanej operacji, powrót na boisko nie jest łatwy. I nie chodził wyłącznie o stronę fizyczną. - Ja nigdy wcześniej, przez 25 lat kopania piłki, nie miałem tak poważnego urazu. Były kłopoty z „dwójką”, była skręcona kostka. Ale nigdy nie musiałem kłaść się na stół. Wszystko w tej sytuacji było dla mnie nowe. Bałem się operacji, bałem się rehabilitacji, bałem się... swojej głowy – jak sobie da z tym wszystkim radę. Te miesiące nie były dla mnie łatwe pod względem psychicznym - mówił „Super Expressowi” piłkarz w długiej rozmowie.
Kiełb nie krył, że momentami, podczas żmudnej rehabilitacji, pojawiała się nawet myśl o zakończeniu kariery. Otuchy dodawali mu jednak kibice. Media społecznościowe i internet, często będący miejscem brutalnego hejtu, tym razem przyniósł mu wsparcie. Zawodnik poszukał też nadziei w sferze bardzo intymnej, duchowej. - Jestem osobą religijną, nie wstydzę się tego – przyznaje. To właśnie wtedy zdecydował się na publiczną demonstrację swego światopoglądu.
Jakub Kamiński o emocjach z premierowym golem w kadrze. Sprawił sobie nim prezent
Wyrazem osobistego spojrzenia na świat stał się wspomniany tatuaż: wizerunek Chrystusa ukrzyżowanego, widniejący na plecach zawodnika. Zastąpił on widniejące wcześniej w tym miejscu arabskie napisy. - Łatwo być wierzącym, kiedy – jak mnie w piłce przez lata – wszystko się udaje, kiedy życie się układa. Ale trudnych momentach równie łatwo można zwątpić. Zacząć myśleć: „Czemu mnie doświadczasz, Boże?”. A ja chciałem w ten sposób zademonstrować wszystkim, że przy Nim trwam. Modlitwa, wizyty w kościele i wiara bardzo mi w tych trudnych chwilach pomogły – wyjaśnia Kiełb motywy, którymi kierował się podczas zlecania tego niezwyczajnego dzieła.
Jan Tomaszewski grzmi, że Barcelona zostawi Roberta Lewandowskiego na lodzie. "Ustawka"!