Piłka nożna. Oskarżony o korupcję prezes Bartyla dla SE.pl: Nie odejdę, bo jestem niewinny

2010-10-08 15:35

Prezes Polonii Bytom Damian Bartyla (37 l.) opowiada o zatrzymaniu przez CBA, kandydowaniu na prezydenta miasta i decyzji o pozostaniu w klubie, mimo zarzutu wręczenia łapówki.

SE.pl: - Jak o panu pisać: Damian Bartyla, czy Damian B.?
Damian Bartyla: -  Choć jesteście pierwszymi, z którymi rozmawiam, to do wszystkich mediów wysłałem już informację, by pisząc o mnie, dziennikarze używali pełnego imienia i nazwiska.

- Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu postawiła panu zarzut wręczenia korzyści majątkowej w sezonie 2004/2005, kiedy Polonia awansowała do ówczesnej II ligi. Komu i w jakim meczu dał pan łapówkę?
- Jestem zobowiązany do przestrzegania tajemnicy śledztwa. Nie wolno mi rozmawiać na ten temat.

- Ale o samym zatrzymaniu przez CBA chyba może pan mówić. Jak to się odbyło?
-Funkcjonariusze zatrzymali mnie w miejscu pobytu. Zostałem przewieziony do Wrocławia, gdzie złożyłem wyjaśnienia.

- Dlaczego po odzyskaniu wolności nie zawiesił pan swojej dzielności sportowej?

- Będę dążył do jak najszybszego wyjaśnienia sytuacji, która negatywnie wpływa na wizerunek klubu i mojej osoby. Odbyłem szereg rozmów ze sponsorami, zarządem, Radą Nadzorczą. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że dla dobra Polonii powinienem nadal piastować swoją funkcję.

Bardzo istotne było dla mnie również zachowanie naszych kibiców, którzy podczas piątkowego meczu z Widzewem Łódź okazywali wyrazy solidarności ze mną.

- Przed zatrzymaniem przez CBA, zamierzał pan kandydować na stanowisko prezydenta Bytomia. Życie zweryfikowało te plany?
- Nie ukrywam: długo zastanawiałem się, co robić. Pojawiły się myśli o rezygnacji. W trudnych chwilach otrzymałem jednak wiele oznak sympatii od ludzi oraz poparcie od PiS-u, partii, z której listy startuję.

Przemyślałem wszystko i przystąpię do tego wyścigu. Nadal przecież obowiązuje zasada domniemania niewinności. Nie czuję się winny, więc dlaczego miałbym się z niego wycofać?

Najnowsze