Wisła już od jakiegoś czasu prezentuje się beznadziejnie. Ale w ostatnich kilku meczach uniknęła kompromitujących porażek dzięki serii błędów arbitrów. Tym razem sędzia Szymon Marciniak stanął na wysokości zadania. - Momentami graliśmy tak, że nie dało się tego oglądać - przyznał trener Robert Maaskant. Nawet on po tak słabym meczu nie starał się robić dobrej miny do złej gry. - Nie było w naszej grze ruchu i jakości, na naszym tle Podbeskidzie zaprezentowało się dobrze.
Zwycięska bramka dla rewelacyjnych "górali" padła w 27. minucie. Znakomity tego dnia Sylwester Patejuk idealnie dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Słowaka Juraja Dancika, który huknął pod poprzeczkę nie do obrony.
- Znowu straciliśmy gola z tą drużyną po rzucie wolnym - narzekał trener Maaskant, którego podopieczni przegrali z Podbeskidziem również w poprzednim sezonie, 0:1 w Pucharze Polski. - Zagraliśmy fatalnie, nie stwarzaliśmy szans, mimo że w drugiej połowie ciągle byliśmy przy piłce. Jeśli następne dwa mecze będą wyglądały w naszym wykonaniu tak samo, będziemy mieli duże problemy - dodał szkoleniowiec Wisły.
Mistrzowie Polski mają się czym martwić. Już w czwartek grają w Londynie z Fulham w Lidze Europy. A Podbeskidzie? Miało być murowanym kandydatem do spadku, ale ogrywa najlepszych, m.in. Legię w Warszawie (2:1).
- Nie wolno nas lekceważyć! A jeśli drużyny z czołówki tego nie zrozumieją, skończą tak jak Wisła i Legia! - odgraża się obrońca Podbeskidzia, Bartłomiej Konieczny.