Finisz jak u Hitchcocka
Była dziewięćdziesiąta minuta ośmiu spotkań trzydziestej kolejki Ekstraklasy. Wygrywała Jagiellonia Białystok, wygrywała też Legia Warszawa, więc na górze stan sprzed startu był zachowany. Znacznie ciekawiej działo się w walce o upragnioną ósemkę i pewne utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Bruk-Bet Termalica Nieciecza wygrała niespodziewanie z Koroną w Kielcach 1:0 i była pewna gry w grupie mistrzowskiej. Kielczanie za to mieli tyle samo punktów co Zagłębie Lubin, ale gorszy bilans gier z "Miedziowymi". W stolicy Gór Świętokrzyskich królowały więc łzy niedosytu. Chwilę później nastroje zmieniły się diametralnie! Wszystko dzięki... Jose Kante z Wisły Płock. Skutecznie on wyegzekwował rzut karny w Gdyni i doprowadził do remisu 1:1. W tej sytuacji "Nafciarze" zrównali się dorobkiem z Koroną i Zagłębiem, a w małej tabelce najlepsi okazali się podopieczni Macieja Bartoszka. Takiego finiszu nie powstydziłby się żaden twórca thrillerów!
Dzikość, szał i ekstaza
Skoro już zawitaliśmy do Kielc, to zostańmy tam jeszcze chwilę. To, co działo się w szatni Korony po meczu z Niecieczą było niesamowite. Wśród piłkarzy i trenerów zapanował prawdziwy szał radości, a obrazki z przebieralni potwierdzają, że między członkami zespołu wytworzyła się wielka więź. Do szatni piłkarze sprowadzili niemal cały stadion, wraz z pudłami reklamowymi i wszystkie te przedmioty fruwały między nimi. Na podłogę polało się tyle wody, że możnaby stworzyć z niej zalew, a tańce pobiły wszystkie weselne zabawy!
Legia może spać spokojnie?
Pora wsiąść do wehikułu przestrzeni i zmienić nieco miejsce. Z Kielc zmierzamy do stolicy. Legia Warszawa po sezonie zasadniczym jest druga. Do Jagiellonii Białystok traci jednak minimalnie, a statystycy z EkstraStats przedstawili zestawienie, według którego fani warszawian mogą spać spokojnie. Jeśli podopieczni Jacka Magiery będą grali tak, jak w poprzednich trzydziestu seriach gier, to powinni wygrać ligę z czterema punktami przewagi nad Jagą. Oczywiście, warunek jest jeden. Pozostali rywale również muszą osiągać między sobą takie same rezultaty. Podobno liczby nie kłamią, ale w tym przypadku jak najbardziej mogą się pomylić.
Lech, który rodził się na stadionie
Zostańmy na Mazowszu i wróćmy do Wielkiej Soboty. Dla pewnej rodziny z Płocka była ona nie tylko wyjątkowa ze względu na czas wielkanocny. Pewna kobieta podczas spotkania z Lechem Poznań zaczęła rodzić na... stadionie! Zapaleni "Nafciarze" błyskawicznie udali się do szpitala, gdzie narodził się ich synek. Na imię dali mu Lech od nazwy rywala, z którym w tym wyjątkowym dniu mierzyła się Wisła. Piłkarze już pojawili się z wizytą, a wszystko zarejestrowała kamera.
Boniek nie chce podziału
Naszą podróż kończymy w piłkarskiej centrali. Finisz sezonu zasadniczego rozgrzał także prezesa PZPN. Zbigniew Boniek aktywnie komentował wydarzenia na Twitterze. Sternik futbolu nad Wisłą wyraźnie zasugerował, że jest przeciwny podziałowi punktów po trzydziestu kolejkach. Słusznie zauważył, że w minioną sobotę obie krakowskie drużyny mogły przegrać lub zremisować, a do finałów przystąpiłyby z takim samym dorobkiem punktowym. Czyżby szykowała się kolejna wojna między PZPN a Ekstraklasą?
Wisła i Cracovia dzisiaj były w takiej sytuacji ze przegrać czy zremisować to było jedno i to samo,chyba koniec z podziałem pkt.
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 22 kwietnia 2017