Po wiosennych wyborach samorządowych, które zmieniły władze w zabrzańskim ratuszu, zmieniła się także klubowa wierchuszka. Ogarnięcie pozostałości po poprzednim zarządzie zlecone zostało doktorowi Bartłomiejowi Gabrysiowi. Po kilku tygodniach osobistego „audytu” podzielił się on z kibicami i mediami jego wynikami.
- Z wszystkimi elementami mogącymi stanowić obecnie zagrożenie w wymiarze finansowym - z którymi można było sobie poradzić w tej chwili - poradziliśmy sobie – wyjaśniał dr Gabryś. - Mamy nowy układ z ZUS, spłaciliśmy dużą pożyczkę, podpisaliśmy porozumienia z PZPN i Śl.ZPN, dotyczące rozłożenia zobowiązań na raty – wyliczał kolejne elementy „naprawiania” klubowych finansów.
Prezes Górnika o sytuacji finansowej klubu bez owijania w bawełnę. „To jest niebezpieczne”
Zaznaczał jednak również, że nie wszystkie niepokojące elementy w tym zakresie udało się usunąć. - Relacja między zobowiązaniami krótkoterminowymi a aktywami obrotowymi wciąż ma się jak 2:1, co jest niebezpieczne w obszarze płynności finansowej – tłumaczył Bartłomiej Gabryś. - Z tego tytułu bardzo intensywnie „trzymamy koszta na wodzy” – podkreślał.
O polityce zaciskania pasa trudno jednak mówić. Górnik – co przypominał dyrektor sportowy Łukasz Milik – zdecydował się nawet na transfery gotówkowe tego lata, co nie było częstą praktyką w poprzednich okienkach. Na tej zasadzie do Zabrza trafił Nigeryjczyk Taofeek Ismaheel. - A cały proces przebiegł bardzo szybko i płynnie – zaznaczał Milik, choć dr Gabryś – trzymający pieczę nad budżetem – z lekkim uśmiechem kręcił przecząco głową zdradzając tym samym, że wewnątrzklubowe rozmowy na ten temat musiały być gorące.
- Oczywiście utrzymanie płynności finansowej to rzecz najważniejsza. Ale zdaję sobie sprawę, że wynik jest w klubie równie istotny. Dlatego staraliśmy się wzmacniać część sportową za niego odpowiedzialną – wyjaśniał członek zarządu Górnika.
Bartłomiej Gabryś przyznawał zarazem, że – prócz cięcia kosztów – istotą obecnych działań klubowych władz jest pozyskiwanie środków. Mimo dużego zainteresowania potencjalnych sponsorów lożami i miejscami na czwartej trybunie (pozostałe są wyprzedane), z księgowaniem, wpływów z tego tytułu trzeba będzie poczekać aż do zakończenia prac (na razie termin jest wielką niewiadomą).
Dyrektor ekstraklasowego klubu odpalił petardę w sprawie Arkadiusza Milka. Te słowa zacytują wszyscy!
- Udało się nam natomiast utrzymać poważnego sponsora, jakim jest Węglokoks – przypominał Gabryś. - Zaś dzięki wsparciu Lukasa Podolskiego, którego trudno sobie wyobrazić siedzącego bezczynnie, pozyskaliśmy dwóch kolejnych istotnych partnerów (Glücksgefühle Festival i Könecke Polska – dop. aut.).
Nie ma natomiast konkretów w sprawie pozornie rozpoczętego kilka miesięcy temu procesu prywatyzacyjnego Górnika. - To była tylko zagrywka polityczna, „pod” wybory – oceniał intencję poprzednich władz miejskich Lukas Podolski. Miasto pozostaje więc wciąż najpoważniejszym udziałowcem sportowej spółki.
- Oczywiście wciąż rekomenduję proces prywatyzacyjny tak szybki, jak tylko będzie to wynikać z racjonalności jego przygotowania. Musi to być mądra prywatyzacja, wynikająca z mądrej wyceny – zaznaczał Gabryś. A Podolski przypominał: - Nie wiadomo, czy przyjdzie nowy inwestor czy nie. Dlatego klub musi stać na własnych nogach, niezależnie od spraw właścicielskich!
Listen on Spreaker.