Marc Gual, Wojciech Pertkiewicz

i

Autor: Anatol Chomicz / FORUM, PAWEL JASKOLKA / SUPER EXPRESS

Co dalej z Gualem?

Prezes Jagiellonii Białystok o odejściu Marca Guala do Legii. "Najmocniejsza oferta"

Jagiellonia gra poniżej oczekiwań, a Legia chce zabrać jej najważniejsze ofensywne działo. Wojciech Pertkiewicz zapewnia, że Marc Gual pomoże wiosną Jadze w utrzymaniu lidze. – Nie zakładamy, by odchodził teraz – powiedział prezes Jagiellonii, który był gościem magazynu PKO BP Ekstraklasa Raport na kanale Super Express Sport na YouTube.

- Gdyby nie szczęśliwy remis z Widzewem, to Jagiellonia byłaby bezpośrednio nad strefą spadkową…

- Rzeczywiście bramka w 90. Min po ładnym dośrodkowaniu Nene i zachowaniu Bartka bidy. Ten mecz poza pierwszymi 15-20 min nie wyglądał najlepiej, tak jak niezbyt dobrze wyglądał nasz mecz w Gliwicach. Dwa punkty jednak „uciułane” to nie jest powód do dumy. Mam nadzieję, że sobotni mecz z Pogonią Szczecin nie będzie już wyglądał inaczej.

- Wyszarpany punkt z Widzewem Łódź to jedno, ale czy nie martwi Pana styl gry Jagiellonii?

- Pierwsze 20 minut wyglądały przyzwoicie w naszym wydaniu, dodajmy, że na ciężkim boisku. Kilka razy piłka ładnie wędrowała z nogi do nogi, mieliśmy uderzenia Marca Guala. Juan Camara też miał sytuację, potem było jeszcze kilka sytuacji, a później gdzieś nam ta gra uciekła. Styl na pewno nie jest powalający, ale punkt – powiem komunałem – trzeba szanować.

Artur Jędrzejczyk o szansach Legii Warszawa na tytuł. Jasna deklaracja reprezentanta Polski

- Jak duży kredyt zaufania ma trener Maciej Stolarczyk? Osiem meczów bez zwycięstwa…

- Są trenerzy, którzy po wygranych meczach odchodzili (śmiech). Trener przed rundą wiosenną rozmawiał z dyrektorem sportowym, akcjonariuszami i radą nadzorczą o tym, co jesienią poszło nie tak. Wydaję mi się, że wnioski zostały wyciągnięte. Punkty mamy, ale styl jest do poprawy. I nie chodzi nawet o efektowność, a efektywność. Pamiętajmy, że mieliśmy sporo szczęścia, by te punkty dowieźć. Brakowało nam też jakości w defensywie. Takie transfery zostały dokonane zimą. Przyszli nowi piłkarze, ale jeszcze nie pokazali się na boisku, stąd też ten kredyt zaufania dla trenera jest przedłużony. Wzięliśmy graczy z myślą o podstawowej jedenastce, czyli Dusana Stojinovicia, jest też Michal Sacek i Aurélien Nguiamba. Ten ostatni ma lekką kontuzję, a pozostali panowie są już w pełni zdrowi. To trzech zawodników z jedenastu to 25 proc. „świeżej krwi”.

- Czy Marc Gual może już teraz odejść z Jagiellonii? Mówi się, że Legia Warszawa złożyła konkretną ofertę.

- Rozmawiałem z nim i przyznał, że ma kilka ofert i najmocniejsza jest właśnie z Legii. Miał nawet przechodzić badania, ale kontuzja w meczu z Widzewem spowodowała, że się z tych badań wycofano. Marc zostaje do końca sezonu. Wiedzieliśmy, że przy jego dobrych występach utrzymanie go na kolejny sezon byłoby trudne, może niemożliwe. Wiemy, że silniejsze kluby z lig zagranicznych będą się po niego zgłaszać, również mocne kluby z Polski, które dysponują większymi funduszami niż my. Nasza współpraca wygląda bardzo dobrze. Marc chce szybko zapomnieć o urazie w meczu z Widzewem, wyskoczyła mu wielka gula i pracujemy nad jej zmniejszeniem. Do meczu z Pogonią ma być gotowy. Wszelkie pogłoski o tym, że może teraz odpuścić są bez sensu. I tak byliśmy z nim umówieni, że to jego ostatnie pół roku w Jagiellonii. Nie zakładamy, by teraz odchodził.

Gdzie zamieszka Fernando Santos? Selekcjoner we wtorek pojawi się w Polsce

- Czy praca w Jagiellonii Białystok to dotychczas największe wyzwanie w CV?

- To zależy czy mówimy o aspekcie sportowym czy nie. Na pewno nie spodziewałem się, że będziemy walczyć o utrzymanie. Jestem przekonany, że siła drużyny jest dużo wyższa. To nie jest Jagiellonia i ona nie powinna tak grać. To jest drużyna, którą spokojnie stać na pierwszą ósemkę. Przed nami jeszcze 15 spotkań. Rzeczywiście największym wyzwaniem w mojej futbolowej przygodzie zarządzania klubem jest sytuacja organizacyjno-finansowa…

- Trochę niepokojące były pańskie słowa w rozmowie z TVP Sport. Powiedział pan, że „trupy” wypadają z szafy Jagiellonii.

- Może to były za mocne słowa. Wydarzyło się parę rzeczy, o których nie miałem wiedzy, przychodząc do Jagiellonii i niektóre rzeczy miały skończyć się na zero, a skończyły na dużym minusie. Nie mogę do końca zdradzać o co chodzi, stąd ta mowa enigmatyczna. Suma minusów daje plus, ale nie w tym przypadku. Suma minusów dalej daje minus. Z panami akcjonariuszami regularnie się spotykam i gdyby nie ich wsparcie i inicjatywa, również dofinansowanie klubu i znalezienie innych rozwiązań… Stosujemy taką inżynierię finansową. Jesteśmy na bieżąco z wypłatami kontraktów zawodnikom, także z kontrahentami. Płynność mamy podtrzymaną, ale mamy świadomość, że walczymy z miesiąca na miesiąc, aby tę płynność podtrzymać. Taka adrenalina nie pozwoli nikomu przysnąć i przegapić trudnych momentów, bo ten moment już jest.

Takim szefem tak naprawdę jest Robert Lewandowski! Była współpracowniczka wszystko wyjawiła. Wyłożyła kawę na ławę

PKO Ekstraklasa Raport 6.02
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze