„Super Express”: - Jak pan ocenia transfer Piątka do Herthy?
Paweł Sibik (prezes i trener Lechii Dzierżoniów): - W ubiegłym sezonie byłem na derbach Mediolanu z Interem. Krzysiek był na topie. Nic nie zapowiadało, że w kolejnej edycji odejdzie z Milanu. Hertha to klub z mocnym sponsorem, który jest na etapie budowy. Ze sportowego punktu widzenia pewnie lepiej byłoby, gdyby grał w Milanie, rozwijał się i strzelał gole. Ale coś się zacięło, coś poszło nie tak. Dlatego uważam, że zrobił dobry ruch. Trzeba patrzeć na to z kilku ujęć. Zaraz EURO 2020. Gdyby w Milanie siedział na ławce to automatycznie uciekłaby mu szansa wyjazdu z kadrą na finały. Wydaje się, że to była przemyślana decyzja, konsultowana z selekcjonerem Brzęczkiem.
- W Bundeslidze odzyska skuteczność?
- Już strzelił w Pucharze Niemiec. Jak jest w formie to poradzi sobie w najlepszym klubie świata. Będzie grał i strzelał gole. To nie ulega wątpliwości. Trzeba znaleźć przyczynę. Taka zmiana powoduje oczyszczenie głowy. Zawodnik inaczej reaguje. Krzysiek jest w dobrej formie fizycznej. Oglądam jego mecze i widzę, że dużo biega. Wcześniej koncentrował się na polu karnym i na finalizowaniu akcji. Teraz wychodzi do każdej piłki. W tym momencie jest mało efektywny. Tu jest zachwiana równowaga. W Milanie poczynił duże postępy. To dobry ruch dla niego i dla nas, bo teraz będziemy mieli bliżej do niego.
- Odwiedzicie go w Berlinie?
- Mamy taki plan. Może na początek wybierzemy się w mniejszym gronie. Mamy pomysł, aby zorganizować wyjazd do Berlina dla grup młodzieżowych. Chciałbym, aby chłopcy mogli na żywo zobaczyć mecz Bundesligi. Byłaby to dla nich zachęta.
- Czuje pan satysfakcję, że Lechia wychowała tej klasy piłkarza?
- Jestem dumny z Krzyśka, jak i Patryka Klimali czy Jarka Jacha, którzy też grali w Lechii Dzierżoniów. Z nimi tworzymy historię klubu, który w tym roku obchodzi 75-lecie istnienia. Można prowadzić klub 200 lat i nie wyszkolić żadnego talentu. Często talenty rodzą się w biedzie, a w naszym klubie nigdy się nie przelewało.
- Pan i Piątek pochodzicie z Niemczy.
- To prawda. Znam się z jego braćmi i tatą, który był zaangażowany w sport. To on zaszczepił w Krzyśku pasję do piłki.
- Lechia może liczyć na duże pieniądze za wyszkolenie Piątka. Co dla klubu jest najpilniejszą sprawą?
- Przebudowa stadionu, który nie był modernizowany od wielu lat. Już wcześniej powstał projekt na jego przebudowę. Miasto uwzględniło w budżecie pieniądze na ten cel. Powstanie oświetlenie, kryta trybuna, będą krzesełka. Oczywiście, jak dostaniemy pieniądze z ekwiwalentu, to będziemy chcieli wspomóc tę inwestycję, aby jak najszybciej ją zrealizować.
- Na co jeszcze spożytkujecie pieniądze?
- Pozwolą nam na normalne funkcjonowanie. Nie będzie się trzeba martwić, że zabraknie piłek czy innego sprzętu, że nie będzie z czego opłacić obozu. Odciąży się rodziców, bo wydatki spadały na nich. Zależy mi, aby w Dzierżoniowie znowu powstały klasy sportowe. Już jesteśmy po rozmowach z urzędem miasta i mamy wytypowaną szkołę, w której będziemy je tworzyć.
- Co zamierzacie zrobić?
- Chcemy zbudować infrastrukturę, odpowiednie zaplecze. To priorytet. Nasze motto to szkolenie młodych adeptów. To jest nasza baza. Przykłady Piątka, Klimali i Jacha pokazują, że warto to robić. Zawsze słynęliśmy z dobrej pracy z młodzieżą. Jesteśmy piątym ośrodkiem na Dolnym Śląsku. Piątek ma dopiero 24 lata, a już najdroższym polskim piłkarzem, na którego kluby wydały ponad 200 mln zł. Mam nadzieję, że twardo będzie stąpał po ziemi i dalej się rozwijał.
- Widzi pan Lechię w wyższej klasie?
- Trzeci poziom jest optymalny dla Dzierżoniowa. Przyjeżdża do nas wielu skautów. Wszyscy mówią teraz o Lechii i pieniądzach, które dostaniemy. Pokazaliśmy, że w małym ośrodku także można wyszkolić piłkarza. Niech inni robią to samo.
- Jest w Dzierżoniowie boom na Piątka?
- Nie dostrzegam euforii i kolejki dzieciaków, które chciałby trenować i iść w ślady Piątka. Myślę, że to nie tylko problem naszego miasta. Młodzież dziś ma tak dużo rozrywek niż bieganie po boisku, gdy ktoś ciągle od ciebie wymaga. Mamy zdolnych chłopaków, którzy trenują, ale głośno nie mówią, że chcieliby być jak Piątek, Klimala czy Jach.