- Uważam Marka Papszuna za profesjonalistę dużej klasy. Jeśli chodzi o zaangażowanie, podejście do pracy, to nie zauważyłem żadnych zmian. Zarówno on i cały sztab robią wszystko, żeby dyspozycja w dniu meczowym była jak najwyższa i żadnych zarzutów nie mogę zgłaszać – mówi prezes Rakowa Wojciech Cygan, który zna Papszuna jak mało kto, bo współpracuje z nim prawie od czterech lat. - To co dzieje się wokół trenera, jest w żaden sposób niemierzalne – kontynuuje Cygan. - Nie jesteśmy w stanie wyważyć i ocenić, czy ten szum medialny i zamieszanie wokół jego osoby miały duży, niewielki, czy jakiś śladowy wpływ na wyniki sportowe zespołu. Ale nie jest to sytuacja, która nam pomaga i z tym chyba wszyscy się zgodzą – podkreśla prezes Rakowa, który powraca do meczu z Górnikiem Zabrze (1:2), pierwszej przegranej na własnym stadionie w sezonie.
Liverpool chce kupić Kozłowskiego! Wielkie miliony w grze [TYLKO U NAS]
- Na porażkę miała wpływ sytuacja kadrowa, bo każdy kto śledzi mecze Rakowa wie, których piłkarzy brakowało. Uważam, że kontuzje miały największe znaczenie w ostatnich kilku meczach ligowych. Wzięły się one również ze spiętrzenia liczby meczów – w lidze, europejskich pucharach i Pucharze Polski. To są naczynia połączenia, a ich skutek przekłada się na wynik sportowy. Teraz celem zespołu spod Jasnej góry jest zwycięstwo z Jagiellonią na zakończenie ligowej jesieni. - Mecz jest ważny dla układu tabeli, ale jeżeli wygrywa się ostatni mecz przed przerwą w rozgrywkach, to przy tych krótkich urlopach towarzyszy wszystkim dobry nastrój i optymizm. Robimy wszystko, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik z Jagiellonią i udanie zakończyć ten historyczny dla nas rok – dodaje Cygan.
Hertha chce pozbyć się Piątka! Trudna sytuacja Polaka, w tle kosmiczne pieniądze