Wychowanek Pasjonata Dankowice był - obok Macieja Rybusa (20 l.) z Legii - największym objawieniem środowego meczu z Kanadą (1:0). Spisywał się niemal bezbłędnie na środku obrony polskiej drużyny.
- Wiele dało mi to, że mogłem grać razem z Michałem Żewłakowem - mówi "Super Expressowi" Sadlok. - W czasie meczu Michał udzielił mi kilku wskazówek. Podobnie jak trener Smuda, który powiedział mi: "Maciek, zagraj spokojnie i rozważnie. Tak jak to robisz w Ruchu". Chyba nie zawiodłem jego oczekiwań.
To był dla Sadloka prawdziwy tydzień mocnych wrażeń. Zaczęło się od debiutu w kadrze w meczu z Rumunią (0:1), potem było to zwycięskie spotkanie z Kanadą. A dziś nie mniej ważny ligowy pojedynek z Lechem Poznań.
- Trzeba zejść na ziemię po tych meczach kadry i powalczyć z "Kolejorzem" - podkreśla Maciek. - I dla nich, i dla nas to arcyważne spotkanie. Myślę, że to jednak oni będą pod większym ciśnieniem. Grają u siebie, a poza tym muszą gonić czołówkę, w której my już jesteśmy.
- Ja jeszcze na wczorajszym treningu czułem trochę zmęczenia po walce z Kanadyjczykami, ale na Lecha będę już w pełni gotowy - zapowiada Sadlok, którego sprowadzeniem poważnie zainteresowany jest... właśnie Lech (menedżer piłkarza prowadził już nawet wstępne rozmowy z działaczami "Kolejorza").
Jest jeszcze jeden dodatkowy smaczek tego meczu - starcie Sadloka z reprezentacyjnym kolegą, Robertem Lewandowskim, najskuteczniejszym piłkarzem Ekstraklasy (7 goli).
- Na zgrupowaniu trochę z "Lewym" pożartowaliśmy - opowiada obrońca Ruchu. - Śmialiśmy się, że przewrotne to życie piłkarza, bo jeszcze w środę sobie pomagaliśmy, a w sobotę on będzie chciał przechytrzyć mnie, a ja jego. Mam nadzieję, że wyjdzie na moje - kończy Sadlok.