Super Express: - Po ostatnich potknięciach Legii sprawa tytułu mistrza Polski ponownie stała się otwarta?
Radosław Majdan: - Kwestia mistrzostwo Polski na nowo zaczęła budzić emocje, ale Legia wciąż jest wyraźnym faworytem. Nie chce mi się wierzyć, aby podopieczni Czesława Michniewicza roztrwonili przewagę wynoszącą obecnie 6 punktów. Natomiast Piast jest drużyną, która nie leży legionistom, a porażka w Gliwicach przy ewentualnym wtorkowym zwycięstwie Pogoni sprawi, że walka o tytuł ponownie nabierze rumieńców. Mimo wszystko uważam, że nawet jeśli Legia straci w Gliwicach punkty, to i tak zostanie mistrzem Polski. Klub z Warszawy ma większy potencjał piłkarski, a także większe doświadczenie w grze pod presją i moim zdaniem te aspekty zadecydują o tym, że ostatecznie to warszawianie będą cieszyć się z tytułu.
- Mecz w Gliwicach może być dla Legii decydujący w kontekście walki o tytuł?
- Na pewno będzie to jedno z najtrudniejszych spotkań jakie Legii pozostały w tym sezonie. Tak jak wspomniałem, Piast jest dla drużyny z Warszawy niezwykle niewygodnym rywalem, o czym świadczą wyniki pomiędzy tymi drużynami w ostatnich latach. Ponadto futbol prezentowany przez podopiecznych trenera Fornalika sprawia, że legionistom nigdy nie gra się z Piastem łatwo. Gliwiczanie bardzo mądrze poruszają się w grze obronnej, mówiąc po piłkarsku „nie męczą się bez piłki”. To może sprawić, że Legia może mieć problem ze stworzeniem sobie dobrych okazji do zdobycia bramki.
Piotr Tworek, trener Warty Poznań o walce o europejskie puchary. Tajemnicze słowa [WYWIAD]
- Kogo legioniści powinni najbardziej obawiać się podczas środowego meczu?
- Nie jest to żadna tajemnica, ale z pewnością najwięcej uwagi będą musieli poświęcić Jakubowi Świerczokowi. Ten sezon potwierdza, że ten zawodnik ma naprawdę niesamowity instynkt. Jeśli otrzyma piłkę gdzieś w obrębie pola karnego to widać, że jest skupiony tylko i wyłącznie na tym, aby jak najszybciej dojść do pozycji strzeleckiej i oddać uderzenie na bramkę. Jeśli zostawi mu się choć odrobinę miejsca, trzeba liczyć się z tym, że wypracuje sobie okazję do oddania strzału. Ale Piast to nie tylko Świerczok. Gerard Badia w ostatnich spotkaniach prezentuje się bardzo dobrze, do tego Michał Chrapek, który zagraniem na jeden kontakt potrafi bardzo fajnie przyspieszyć grę. Nie wolno także zapominać o bramkarzu, Frantisek Plach bez wątpienia jest bowiem jednym z najlepszych golkiperów w lidze. Przede wszystkim siłą gliwiczan jest jednak kolektyw i dobra organizacja gry.
- Jakub Świerczok czy Tomas Pekhart – umiejętności którego z tych napastników ocenia pan wyżej?
- Na pewno są to dwaj napastnicy o zupełnie innej charakterystyce. Za Pekhartem przemawiają liczby, ale trzeba przy tym pamiętać, że Czech ma wokół siebie lepszych partnerów. Pekhart jest typem lisa pola karnego, który nie potrzebuje wielu sytuacji aby trafić do siatki, posiada instynkt killera. Świerczok natomiast jest takim zawodnikiem, który szuka gry, lubi wyjść po piłkę, lepiej sprawdza się w grze kombinacyjnej. Bez wątpienia są to jednak dwaj najlepsi obecnie napastnicy PKO BP Ekstraklasy.
- Jakie pana zdaniem są przyczyny słabszej formy prezentowanej ostatnio przez Legię? Czy jest to rozluźnienie spowodowane bezpieczną przewagą w tabeli?
- Zdecydowanie, sfera mentalna ma tu kluczowe znaczenie. W meczu z Pogonią legioniści musieli wygrać aby zapewnić sobie spokój i zaprezentowali się fantastycznie. Po 30 minutach prowadzili przecież 4:0 z kontrkandydatem do mistrzostwa. Myślę, że ten mecz nieco zbyt mocno uspokoił piłkarzy z Łazienkowskiej. Dał im poczucie, że losy tytułu są już przesądzone. Trener Michniewicz z pewnością tonuje nastroje w drużynie, ale mimo wszystko gdzieś w podświadomości zawodników pozostaje fakt, że przewaga jest bezpieczna. Z drugiej strony Legia w tym sezonie ma problemy z niżej notowanymi zespołami. Przegrane ze Stalą czy Podbeskidziem, remisy z przeżywającymi ogromne kryzysy Lechem i Cracovią, do tego legioniści do ostatniej chwili musieli drżeć o zwycięstwo w meczu z Wartą… To pokazuje, że piłkarze Legii w największej mierze powinni pracować nad sferą mentalną. Ponadto podopieczni trenera Michniewicza powinni częściej próbować gry na jeden kontakt, przyspieszenia akcji. To było kluczem do zwycięstwa z Pogonią i do tego powinni dążyć także w środę.
- Jakiego spotkania spodziewa się pan w środę? Obie drużyny bardzo potrzebują zwycięstwa. Będziemy zatem świadkami wymiany ciosów?
- Myślę, że nie. Trener Fornalik ma bowiem świadomość, że to Legia będzie musiała wygrać w Gliwicach. Wydaje mi się, że to będzie podobny mecz do sobotniego starcia w Gdańsku pomiędzy Lechią a Piastem. Zmierzą się bowiem dwa zespoły, które za wszelką cenę będą chciały wygrać, ale doceniające także klasę rywala. Nie sądzę żeby któraś z drużyn od początku rzuciła się na rywala w wysokim pressingu. Oczywiście spotkanie będzie miało różne fazy – na pewno będą okresy dominacji zarówno Legii jak i Piasta. Mimo wszystko zakładam, że będziemy świadkami dość zamkniętego starcia. W mojej ocenie mecz będzie toczony w dobrym tempie, zobaczymy sporo jakości piłkarskiej, ale żadna z drużyn nie będzie ryzykowała otworzenia się. Obie skupią się na czekaniu na błąd przeciwnika.
- Czy wśród zawodników obu zespołów upatrywałby pan kandydata do miana piłkarza sezonu PKO BP Ekstraklasy?
- Jeśli szukałbym takiego zawodnika to na pewno w Legii jest kilku kandydatów. Na pewno Tomas Pekhart, bo nie można przejść do porządku dziennego nad zawodnikiem, który na pięć kolejek przed końcem sezonu ma już na koncie ponad 20 bramek. Do tego Filip Mladenovic, który notuje fantastyczny sezon, okraszony pokaźną liczbą bramek i asyst. Ponadto Bartosz Kapustka i Luqinhas, którzy także notują fantastyczny sezon i mają ogromny wpływ na grę Legii. Myślę, że wśród tych zawodników upatrywałbym faworytów do miana piłkarza sezonu.
- Jakim wynikiem wg pana zakończy się środowe starcie pomiędzy Piastem i Legią?
- Obstawiam podział punktów lub jednobramkową wygraną gospodarzy.