Raków Częstochowa, ŁKS Łódź

i

Autor: Cyfra Sport

Remis, który nie zadowala nikogo. Raków podzielił się punktami z ŁKS-em

2020-06-07 14:26

W pierwszym niedzielnym spotkaniu PKO Ekstraklasy dla obu drużyn liczyły się tylko trzy punkty. Pełna pula przybliżyłaby nieco do celu Raków Częstochowa, a ŁKS-owi Łódź przywróciłby nadzieje na możliwe utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Beniaminkowie podzielili się jednak punktami, co zapewne nie zadowala żadnej ze stron.

Raków Częstochowa - ŁKS Łódź 1:1 (0:1)
Bramki:
Jarosław Jach 49 - Carlos Moros 32

Żółte kartki: Piątkowski, Petrasek - Dąbrowski, Srnić

Raków: Szumski - Piątkowski, Petrasek, Jach - Tudor (78. Malinowski), Schwarz, Sapała, Bartl (85. Kun) - Tijanić (65. Babenko), Forbes, Musiolik

ŁKS: Malarz - Wolski, Moros, Dąbrowski, Klimczak - Srnić - Pirulo, Guima (68. Dominguez), Trąbka, Ratajczyk - Sekulski (75. Wróbel)

Coraz mniej czasu ma ŁKS Łódź na ratowanie PKO Ekstraklasy. Podopieczni Wojciecha Stawowego przed niedzielnym spotkaniem z Rakowem Częstochowa mieli aż jedenaście punktów straty do bezpiecznego, trzynastego miejsca, które zajmuje Wisła Kraków. Swoje cele mają jednak i gospodarze. Raków już po 30. kolejkach chce mieć zapewnione utrzymanie za sprawą awansu do grupy mistrzowskiej. Dlatego komplet punktów byłby cenną zdobyczą dla obu drużyn.

Nieco lepiej w spotkanie weszli zawodnicy Marka Papszuna. To częstochowianie dominowali i próbowali akcji przede wszystkim prawą stroną boiska. W pole karne gości co chwila wędrowały niebezpieczne dośrodkowania. Dobrą okazję miał m.in. Feliciano Brown Forbes. Napastnik w 12. minucie wykorzystał gapiostwo obrońców rywali i pojawił się za ich plecami. Jednak niedokładnie uderzył w piłkę, która powędrowała nad poprzeczką.

Z każdą kolejną minutą zarysowywała się przewaga ŁKS-u. Goście potwierdzili ją w 32. minucie, a konkretnie zrobił to Carlos Moros. Hiszpański obrońca wykorzystał zamieszanie w polu karnym Rakowa po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i z paru metrów umieścił piłkę w siatce częstochowian. Gospodarze jeszcze przed przerwą mieli świetną okazję na wyrównanie. Do strzału głową na dziesiątym metrze od bramki łodzian doszedł Petr Schwarz. Czech uderzył precyzyjnie, ale Arkadiusz Malarz popisał się znakomitą interwencją, ratując swój zespół przed stratą gola.

Druga połowa zaczęła się jednak od mocnego uderzenia Rakowa, który od pierwszego gwizdka ruszył zdecydowanie do ataków. Po raz kolejny mogliśmy przekonać się, że stałe fragmenty gry są mocną stroną beniaminka. Po dośrodkowaniu Schwarza do piłki doszedł Jarosław Jach. Mimo ostrego kąta zdołał umieścić piłkę w siatce po strzale głową.

Kolejne minuty nie były już tak emocjonujące, jak miało to miejsce przed przerwą. Gra toczyła się przede wszystkim w środku pola, a akcji podbramkowych było jak na lekarstwo. Z obu stron padło kilka strzałów z dystansu, ale nie przesądziły one o losach spotkania. W Bełchatowie padł ostatecznie remis, który najpewniej nie zadowala żadnej ze stron.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze