Śląsk Wrocław - Puszcza Niepołomice 0:1
1:0 Mateusz Cholewiak 66'
GKS Katowice - Lechia Gdańsk 2:0
1:0 Arkadiusz Jędrych 14', 2:0 Sebastian Bergier 43'
Widzew Łódź - Raków Częstochowa 2:3
1:0 Jakub Sypek 3', 2:2 Imad Rondić 56' - 1:1 Jean Silva 5', 1:2 Ivi Lopez 39', 2:3 Jonatan Brunes 90+4'
Śląsk - Puszcza
Śląsk od pierwszych sekund mocno ruszył do przodu i nie minęła minuta, kiedy trybuny zawrzały, bo w polu karnym padł Arnau Ortiz i sędzia wskazał na jedenasty metr. Po analizie arbiter jednak cofnął swoją decyzję. Kilkadziesiąt sekund później ponownie zrobiło się w polu karnym gości gorąco, kiedy Sylwester Jasper dograł do wbiegającego Piotra Samca-Talara, który z kilku metrów nie trafił w bramkę.
Puszcza przetrzymała początkowy napór Śląska i z czasem sama zaczęła atakować. Zespół trenera Tomasza Tułacza szukał swoich szans przede wszystkim w stałych fragmentach gry, a do tego spowalniał grę i kradł każdą sekundę. Reakcja sztabu trenerskiego gospodarzy była niemal błyskawiczna, bo nie minęło dziesięć minut, a już zwracał uwagę arbitrowi na grę na czas rywali.
Cały czas optyczną przewagę miał Śląsk, oddawał dużo strzałów, ale nie potrafił trafić do siatki. Najlepszą okazję miał Mateusz Żukowski, ale w ostatniej chwili jego strzał zablokował jeden z obrońców Puszczy.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił - Śląsk miał przewagę, atakował, a Puszcza starała się kontratakować, szukać stałych fragmentów gry i kraść czas.
Po jednym z nielicznych wypadów dosyć przypadkowo piłka trafiła w pole karne do Jakova Blagaica, który przymierzył głową i tylko refleksowi Rafała Leszczyńskiego Śląsk zawdzięczał, że nie przegrywał.
Gospodarze nie mieli pomysłu na przebicie się przez mur białych koszulek. Puszcza była konkretniejsza. Po jednym z jej wypadów obrońcy Śląska tak wybijali piłkę, że ta trafiła do Mateusza Cholewiaka. Ten się nie namyślał, uderzył, i chociaż źle trafił w piłkę, to ta wpadła do siatki.
GKS - Lechia
Drużyna trenera Rafała Góraka od początku ruszyła do natarcia, choć doping – zgodnie z planem - był prowadzony dopiero od 9. minuty. Przed upływem kwadransa starania gospodarzy przyniosły efekt w postaci gola, zdobytego głową przez Arkadiusza Jędrycha po centrze Marcina Wasielewskiego z prawej strony.
Goście długo nie potrafili się przebić przed bramkę rywali. Dopiero w 41. minucie Dawid Kudła musiał interweniować po uderzeniu Ukraińca Maksyma Chłania z 16 metrów.
Zaraz potem GKS podwyższył prowadzenie, kiedy kontrę rozpoczętą przy własnym polu karnym zakończył Sebastian Bergier.
Kontaktowego gole jeszcze przed przerwą mógł zdobyć Ukrainiec Bohdan Wjunnyk, ale jego strzał z kilku metrów obronił Kudła.
W drugiej części gdańszczanie zagrali ofensywniej. Kilka razy "zamieszali" w polu karnym gospodarzy. Najbliżej szczęścia znów był Wjunnyk, który strzelił tuż obok słupka z dobrej pozycji.
Widzew - Raków
Łodzianie prowadzenie objęli już w 3. minucie, kiedy złą interwencję Serba Milana Rundica wykorzystał Jakub Sypek, kierując piłkę do bramki z najbliższej odległości. Radość sympatyków Widzewa trwała jednak bardzo krótko, bo odpowiedź Rakowa była błyskawiczna. Rafała Gikiewicza strzałem głową pokonał Brazylijczyk Jean Carlos Silva, który wykorzystał dośrodkowanie Kenijczyka Ericka Otieno.
W 39. minucie bardzo kosztowna dla drużyny z Łodzi okazała się strata piłki przed własnym polem karnym przez Niemca Sebastiana Kerka. Prowadzenie gościom dało precyzyjne i mocne uderzenie Hiszpana Ivana Lopeza.Gospodarze dążyli do wyrównania i dopięli swego w 59. minucie. Do bramki Rakowa trafił Bośniak Imad Rondic, który strzałem głową wykończył dośrodkowanie Marcela Krajewskiego.
Goście decydujący cios zadali w ostatniej akcji spotkania. Kolejne dośrodkowanie Otieno wykorzystał Norweg Jonatan Braut Brunes, który znów strzałem głową pokonał Gikiewicza.