Drużyna z Łodzi w poprzedniej kolejce po fatalnym meczu przegrała na własnym stadionie z Legią 0:1.
- Dlatego w meczu z Jagiellonią będą zmiany - zapowiadał przed spotkaniem trener Andrzej Kretek.
W porównaniu ze spotkaniem sprzed tygodnia niemal całkowicie przemeblowana została defensywa Widzewa, a cały zespół z systemu 4-4-2 przeszedł na grę z jednym wysuniętym napastnikiem i pięcioma pomocnikami. Ten eksperyment powiódł się już na początku meczu, gdy dwa razy do siatki trafił głową Marcin Robak. Przy tych golach znakomitymi asystami popisywał się brazylijski obrońca Dudu.
- Przy pierwszej bramce popełniłem błąd - bił się w piersi bramkarz gości Grzegorz Sandomierski. - W efekcie widzewiacy dostali rzut rożny i zamienili go na bramkę. Potem szybko dołożyli drugiego gola, a tuż przed przerwą trzeciego. I było po meczu. - W tym meczu wychodziło nam niemal wszystko - cieszył się obrońca Widzewa Jarosław Bieniuk.
Tuż po przerwie Piotr Grzelczak zadał Jagiellonii czwarty cios i lider był na kolanach. Na kwadrans przed końcem rozmiary porażki zmniejszył Tomasz Frankowski, strzelając swoją 140. bramkę w Ekstraklasie. Ale to wszystko, na co było stać gości w tym meczu.
- Staraliśmy się grać otwartą piłkę i to się zemściło - mówił trener przyjezdnych Michał Probierz. - Chcieliśmy odrabiać straty, ale nadziewaliśmy się na kontry.
Widzew - Jagiellonia 4:1
1:0 Robak, 9. min, 2:0 Robak, 17. min, 3:0 Panka 43. min, 4:0 Grzelczak, 55. min. 4:1 Fankowski 77. min.
Sędziował: Sebastian Jarzębak 4. Widzów: 9500
Widzew: Mielcarz 3 - Ben Radhia 4, Bruno Pinheiro 4, Bieniuk 4, Dudu Ż 5 - Grzelczak 4 (82. Lisowski), Panka 4, Broź 3, Durić 2 (80. Radowicz), Sernas 4 - Robak 5 (90. Grzelak).
Jagiellonia: Sandomierski 1 - Kascelan 3, Skerla 2, Kijanskas 3, Norambuena 3 - Kupisz 1 (62. Essomba), Grzyb 3, Hermes 2, Lato 1 (46. Burkhardt 2) - Frankowski 3, Trytko 1 (35. Grosicki 2).
Ocena: dobry
