Super Express: - W poniedziałek rano rozmawialiśmy z dyrektorem Lechii Maciejem Bałazińskim, który zapewnił, że gdański klub poczeka na decyzję Trybunału Arbitrażowego. A pod wieczór Lechia wycofuje skargę, na czym najbardziej tracicie wy. Czujecie się oszukani?
Robert Podoliński: - Nie tyle czujemy się oszukani, co niedoinformowani i zmanipulowani. W piątek wszyscy wiedzieli o co grają. W poniedziałek okazuje się, że całe to zamieszanie było burzą w szklance wody, a w tej burzy utonęliśmy my. Skoro Lechia oddała sprawę do rozpatrzenia Trybunałowi Arbitrażowemu, to powinna czekać na jego werdykt. Ktoś tu nieładnie się zabawił…
- Żałujecie, że nie czekając na decyzję Trybunału nie zgodziliście się na baraż z Ruchem?
- I my i Ruch byliśmy petentami Lechii. O tym gdzie zagra dany zespół decyduje tabela. Nigdzie w przepisach nie ma mowy o barażu. O ostatecznym miejscu miała decydować klasyfikacja fair play, a w niej byliśmy wyżej od Ruchu. I koniec tematu.
Zobacz: Lechia Gdańsk wycofała skargę do Trybunału Arbitrażowego, Ruch Chorzów zagra o mistrzostwo
- Będziecie walczyć o przywrócenie na ósme miejsce?
- Nie. Bo co możemy zrobić? Zamiast do meczu z Pogonią w grupie mistrzowskiej, wywracamy wszystko do góry nogami i zaczynamy przygotowania do starcia z Niecieczą.
- Nie boi się pan, że piłkarzom , po tym całym zamieszaniu, w grupie spadkowej zabraknie motywacji?
- Spokojnie. Kiedy przychodziłem do Bielska, byliśmy na ostatnim miejscu w tabeli. Po kilku miesiącach, gdyby nie jakieś gierki, gralibyśmy w grupie mistrzowskiej. Moje chłopaki to twardziele, bandziory. Nie załamią się. Na boisku pokażą, że zasłużyli na miejsce w górnej połówce. To ludzie z Lechii mają problem. Z rannym spojrzeniem w lustro…