"Super Express": - Jak pan skomentuje niedzielne zamieszki na Legii?
Roman Kosecki: - Do niedawna myślałem, że nasz futbol odszedł już od haniebnych wydarzeń z lat dziewięćdziesiątych, gdzie do takich bójek dochodziło bardzo często. Okazało się jednak, że nie. W niedzielę wróciliśmy do epoki kamienia łupanego, do realiów słynnego filmu "Walka o ogień". Już jakiś czas temu powiedziałem prezesowi Leśnodorskiemu, że to nie zmierza w dobrym kierunku.
Zobacz również: Warszawa może wypowiedzieć Legii umowę dzierżawy stadionu przy Łazienkowskiej!
- No właśnie. Polityka prezesa próbującego dogadać się z pseudokibicami poniosła fiasko
- Chciał dobrze, ale w pewnym momencie sytuacja wymknęła się spod kontroli. Można z tymi ludźmi rozmawiać, jednak nie można im ustępować. Właśnie pracujemy w Sejmie nad zmianą ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. I niech sobie tamci nie myślą, że pójdziemy im na rękę, zalegalizujemy race, petardy itd. Na to zgody nie będzie! Byłem na stadionach francuskich, hiszpańskich i tureckich. Tam już nie ma takich opraw. To co, Polska ma być wyjątkiem? Mowy nie ma! A prezesowi Leśnodorskiemu radzę wziąć do ręki statut UEFA i FIFA. Tam jest napisane, co wolno, a co nie. I tą drogą pójdziemy, a nie żadną inną.
- Dziś posypią się pierwsze kary dla Legii
- Coś słyszę o walkowerze dla Jagiellonii czy obustronnym. To bez sensu! Apeluję, aby nie karać piłkarzy za wybryki bandytów. Ten mecz powinien zostać dokończony.
- A co z karami typu zamknięcie stadionu?
- Wciąż uważam, że powinno się karać debili odpowiedzialnych za zamieszki, a nie nas wszystkich. Czy ja, pan, pana dziecko czy pański brat jesteśmy winni, że na Legii doszło do burd? Nie! Wiem, że bardzo możliwe jest zamknięcie stadionu, choć moim zdaniem kary zbiorowe to niedobre wyjście. Aha, i jeszcze jedno: zaczynamy się zastanawiać nad wprowadzeniem do tej ustawy, o której wspominałem, bardzo surowych kar dla tych łobuzów, jak to było w Anglii. Żeby za przekroczenie na stadionie linii, której nie można przekraczać, kara wynosiła na przykład 30 tys. zł, bezwzględnie ściąganych przez komornika. A nie jakieś 200 zł, jak to bywa teraz zasądzone przez sąd.
- W związku z tym, co się stało, pojawiają się różne pomysły. Radny PO Paweł Lech zasugerował miastu rozwiązanie umowy dzierżawy stadionu przez Legię
- Bzdura kompletna! Zawsze ktoś wymyśli głupotę, żeby błysnąć w newsach. Ten stadion to miejsce Legii i nikt tego nie zmieni. Z kolei klub musi współpracować z miastem i starać się, żeby to wszystko normalnie funkcjonowało.