Pomocnik Ruchu rozegrał w Ekstraklasie aż 286 meczów, ale był to dopiero jego drugi hat trick w karierze. Pierwsze dwa gole "Zienia" były kuriozalne - najpierw po rykoszecie, a potem po komicznym błędzie kieleckiej obrony i strzale z najbliższej odległości. - To były chyba najbrzydsze gole w mojej karierze - śmiał się Zieńczuk, który trzecią bramkę zdobył z rzutu karnego.
Śmiali się również jego koledzy. - Marek w tym tygodniu niewiele trenował, bo miał problemy z plecami. Wychodzi na to, że powinien cały czas odpoczywać i zjawiać się tylko w soboty. Żeby w tym wieku mieć taki ciąg na bramkę? I to w taką dziwną pogodę! - żartował Paweł Abbott (29 l.), który postawił kropkę nad "i", dobijając Koronę w 90. minucie.
Humor Zieńczukowi popsuł tylko sędzia Marcin Borski (38 l.), który miał ambicje, żeby zostać pierwszoplanowym aktorem widowiska. - Szastał kartkami na lewo i prawo. Mnie też ukarał, dlatego nie zagram w pierwszym meczu na wiosnę - irytował się "Zieniu".
Naprawdę zły był Leszek Ojrzyński (39 l.). - Mówiąc w slangu piłkarskim, nie dojechaliśmy na ten mecz! Patrząc na to, co pokazaliśmy w pierwszej połowie, można powiedzieć, że jesteśmy murowanym kandydatem do spadku - narzekał opiekun Korony.