W porównaniu z meczem pucharowym z Molde szkoleniowiec Legii Jan Urban wymienił ośmiu graczy pierwszej jedenastki. Goście polegli na własne życzenie, przespali pierwszą połowę, byli wyjątkowo nieskuteczni. Najlepszą okazję zaprzepaścił Jakub Kosecki, który będąc sam na sam z bramkarzem Ruchu, strzelił w niego.
- Ruch podyktował nam trudne warunki. W pierwszej połowie zagraliśmy dokładnie tak, jak chcieli tego gospodarze. Poszliśmy na wymianę ciosów - samokrytycznie oceniał napastnik Legii Marek Saganowski (35 l.).
Bohaterem meczu był lider "Niebieskich", Łukasz Surma (36 l.). Były legionista, dla którego był to 418 mecz w Ekstraklasie (trzecie miejsce w historii pod względem liczby ligowych występów), najpierw zaliczył asystę przy golu Grzegorza Kuświka, a po chwili zaskakującym strzałem sam pokonał bramkarza Duszana Kuciaka.
- To zwycięstwo doda nam otuchy - mówił Surma. - Zaryzykowaliśmy, ale gdybyśmy tego nie zrobili, to Legia odniosłaby zwycięstwo. Mecze z Legią są dla mnie wyjątkowe. Klub z Warszawy jest mi bliski, bo tam osiągnąłem największe sukcesy.
W drugiej połowie Legia podkręciła tempo. Miała przewagę, ale tylko raz Saganowski znalazł sposób na bramkarza Krzysztofa Kamińskiego. - Okazji do strzelenia goli nam nie brakowało, ale tym razem nic nie chciało wpaść do bramki Ruchu - komentował Jan Urban (51 l.).
Po tej porażce Legia straciła pozycję lidera (na rzecz Górnika). To niejedyne zmartwienie trenera Urbana, bo kontuzji doznał Tomasz Jodłowiec.
W Ruchu zabrakło napastnika Macieja Jankowskiego, który w dniu meczu wyjechał na testy medyczne do Belgii. Jeśli je przejdzie, to podpisze kontrakt z Mons.