Małek... Lista kompromitujących błędów tego arbitra jest długa jak rzeka Ganges. Kibice niemal wszystkich klubów Ekstraklasy cierpią na manię prześladowczą, że sędzia z Zabrza złośliwie tępi ich drużynę. Dlaczego zatem, mimo tak licznych wpadek, ciągle sędziuje w Ekstraklasie i do tego w takich hitach, jak starcie Lecha z Legią?
Powinna być czerwień
64. minuta meczu, 0:0. Obrońca "Kolejorza" Bartosz Bosacki zagrywa piłkę do bramkarza. Robi to jednak zbyt lekko i rozpędzony skrzydłowy Legii, Manú, ubiega Krzysztofa Kotorowskiego. Trąca piłkę, ale kiedy mija rywala, żeby znaleźć się przed pustą bramką, bramkarz Lecha wycina go przed polem karnym.
Co na to Małek? Najpierw gwiżdże. Potem z obłędem w oczach nerwowo radzi się swoich asystentów. Wreszcie konsternacja! Jest faul, ale Kotorowski dostaje zaledwie żółtą kartkę! - Należała się czerwona kartka! - pieklił się trener Maciej Skorża i trudno się z nim nie zgodzić.
Vrdoljak w poprzeczkę
Mecz Lecha z Legią był starciem dwóch trenerów walczących o głowę. "Kolejorz" wygrał, ale przez większość meczu sprawiał wrażenie zespołu niewiedzącego co ma grać. Dobrze poukładana taktycznie Legia miała przewagę, ale... no właśnie, nie miała w składzie piłkarza, który potrafiłby strzelić zwycięską bramkę. W 79. minucie była blisko, ale po rzucie rożnym Ivica Vrdoljak strzelił głową w poprzeczkę. A że niewykorzystane sytuacje się mszczą...
W 83. minucie Legia boleśnie przekonała się, jak bardzo brakuje jej takich zawodników jak Rudnevs. Łotewski snajper Lecha długo leczył kontuzję. Na dodatek kilka dni przed meczem na świat przyszła jego córka, więc więcej podróżował niż trenował. Mimo to wprowadzony po przerwie napastnik znów pokazał, jak cennym jest zawodnikiem. W zamieszaniu w polu karnym dopadł do odbitej piłki i ze spokojem posłał ją precyzyjnie do siatki.
Gol dla córki
- To było bardzo dobre zakończenie bardzo dobrego dla mnie tygodnia. Nie ukrywam, że narodziny mojej córki były dla mnie dodatkową motywacją - cieszył się Rudnevs, który po bramce najpierw ssał kciuk, a potem wykonał z kolegami "kołyskę".
A Legia? Zagrała dobry mecz, ale co z tego? W pięciu ostatnich meczach wywalczyła... jeden punkt. - Nie zasłużyliśmy na porażkę. Atmosfera w szatni jest wisielcza - zdradził Skorża.