"Super Express": - Naprawdę jest pan gotów zostawić drużynę, która jest rewelacją Ekstraklasy i odejść z szefem klubu?
Ryszard Tarasiewicz: - Oczywiście, że tak. Szkoda by było, gdyby wysiłek, jaki włożyliśmy w budowę silnego Zawiszy, poszedł na marne, ale dla mnie bardziej niż wynik sportowy liczy się lojalność. Pan Osuch postawił na mnie w I lidze. Razem wywalczyliśmy awans, stworzyliśmy ten zespół i jeżeli on odejdzie, ja także pożegnam się z klubem.
Przeczytaj koniecznie: Gennaro Gattuso: Popełnie samobójstwo, jeśli udowodnią mi winę
- Ma pan stały kontakt z Radosławem Osuchem. On naprawdę zamierza zrezygnować z finansowania klubu?
- Nie wiem, ma podjąć decyzję do końca roku. Na pewno dla człowieka, który wykłada wielkie pieniądze na klub, nie jest przyjemne, gdy z trybun słyszy pod swoim adresem wyzwiska, gdy obrażana jest jego rodzina. Skoro my przez te okrzyki czuliśmy się mało komfortowo, to jak musiał je odbierać właściciel?
- Wierzy pan, że zawieszenie broni pomiędzy Osuchem i kibicami jest jeszcze możliwe?
- Naturalnie. To kwestia dialogu. Obie strony konfliktu muszą usiąść do stołu i przedstawić swoje racje, argumenty. Pan Osuch i jego żona to ludzie inteligentni i zdolni do kompromisów.
- Po udzieleniu poparcia szefowi klubu przez piłkarzy Michał Masłowski na jednym z portali społecznościowych otrzymał pogróżki. Pan też miał nieprzyjemności z tego powodu?
- Nie dotarły do mnie żadne sygnały. A nawet gdyby tak było, to nie zmienię zdania.
- Jeżeli ta awantura rozejdzie się po kościach i zostanie pan w Zawiszy, to kogo zimą sprowadzi pan do drużyny?
- Nie planujemy transferowego szaleństwa. Najbardziej potrzebni są napastnik i lewonożny skrajny pomocnik. Myślę, że siódmego stycznia, kiedy rozpoczniemy przygotowania do rundy wiosennej, kandydatów do gry na tych pozycjach będę już miał na treningu.
Sukcesy prezesa
Radosław Osuch (45 l.) zaczynał na piłkarskim rynku jako menedżer. Prowadził interesy m.in. Artura Boruca i Rafała Murawskiego. W Zawiszy od 2011 roku. W czerwcu tego roku klub awansował do Ekstraklasy.