Ryszard Tarasiewicz

i

Autor: cyfrasport Ryszard Tarasiewicz

Legenda jeszcze wierzy

Ryszard Tarasiewicz porównał Jagiellonię i Śląsk. Ważne wnioski mu wyszły przed finiszem ekstraklasy [ROZMOWA SE]

2024-05-23 18:36

Na Białystok – gdzie Jagiellonia zagra z Wartą Poznań, i na Częstochowę – tu Raków podejmować będzie Śląsk Wrocław zwrócone będą w sobotnie popołudnie oczy kibiców piłkarskich w Polsce. W tych dwóch miejscach rozstrzygnie się kwestia mistrzostwa kraju. W lepszej sytuacji jest Jaga: ma swój los we własnych rękach. Śląsk musi czekać na jej potknięcie, i osiągnąć pod Jasną Górą wynik lepszy punktowo niż „Duma Podlasia” w domu. Nierealne? Ryszard Tarasiewicz, ikona wrocławskiego klubu, nadziei nie traci.

„Super Express”: - Kreśli pan sobie w głowie scenariusz ostatniej kolejki, korzystny dla Śląska?

Ryszard Tarasiewicz: - A czemu by nie? Patrząc przez pryzmat ostatnich ośmiu-dziewięciu kolejek, a może wręcz całej wiosny, widać wyraźnie, że wszystko jest możliwe. Przecież przed rozpoczęciem rundy rewanżowej nikt by nie powiedział, że drużyny mające gonić Śląsk i Jagę – a więc Lech, Legia, Raków, Pogoń – będą mieć tak wiele okazji, by wykorzystać potknięcia liderów, a żadna z nich tego nie zrobi. Więc nie przesadzę, jeśli powiem, że w tych sytuacjach mało logicznych, jakie nam tej wiosny towarzyszyły, wszystko jest możliwe.

- Mistrz – niezależne od tego, kto nim zostanie - będzie najlepszy… słabością innych?

- To byłoby zbytnie uproszczenie. Jagiellonia – bo jest oczywiście przed tą ostatnią kolejką kandydatem numer 1 do tytułu – grała najbardziej regularnie w całej stawce. stabilniej niż Śląsk. Miała więcej spotkań, w których panowała nad wydarzeniami na murawie. Z czysto sportowego punktu widzenia ten tytuł jej się należy. Jest faworytem do złota, ale… w futbolu nie zawsze faworyt okazuje się ostatecznym zwycięzcą.

W Białymstoku myślą już tylko o jednym. Zlatan Alomerović niezwyczajnymi słowami określił nadchodzący mecz z Wartą [ROZMOWA SE]

- Szuka pan, jak widzę, odrobiny nadziei dla ukochanego Śląska?

- Pewnie, że do Śląska mi najbliżej… A nadzieja? W przypadku meczu Jagiellonii trudno chyba będzie liczyć na to, że presja zje gospodarzy; to Warta, walcząca o utrzymanie, będzie pod większą presją. I to powinno wystarczyć Jadze, by kontrolować mecz. Ale… to jest tylko jeden mecz. Możesz go zagrać znakomicie, wybitnie, a… i tak nie wygrać!

- Zarówno Jagiellonia, jak i Śląsk w ubiegłym sezonie musiały myśleć o utrzymaniu, a nie o walce o czołówkę tabeli. Odmiana oblicza białostoczan to zasługa trenera Siemieńca?

- Nie tylko. Również dyrektora sportowego [Łukasza Masłowskiego – dop. aut.], bo Jagiellonia zrobiła świetne transfery, dopasowując mentalnie i charakterologicznie nowych graczy do pożądanego profilu drużyny. To, że regularnie strzela gole Jesus Imaz, wiedzieliśmy już wcześniej. Ale jakże ogromną jakość dał jeszcze z przodu Afimico Pululu. Świetnym dyrygentem jest w środku pola Taras Romanczuk. Generalnie to bardzo zbilansowana drużyna, w każdej formacji ma dużą jakość. Nie ma między tymi formacjami dużych dysproporcji.

- Chwali pan białostoczan, ale po jesieni to Śląsk miał wszystkie atuty w ręku. Co się – pana zdaniem – podziało we Wrocławiu potem?

- Nie wiem, nie byłem w szatni i na treningach Śląska. Powiem ogólnie: Jagiellonia dobrze wygląda od strony motorycznej, co pozwala jej narzucać przeciwnikom tempo gry, własny rytm meczu; wpływa na jakość prezentowanej piłki. Ta dyspozycja motoryczna jest kluczowa. Gdy człowiek jest zmęczony, robi więcej błędów, również technicznych.

- Chce pan powiedzieć, że w tym właśnie elemencie Śląsk utracił jesienną przewagę?-

- Chcę powiedzieć, że Jagiellonia nie ma lepszych zawodników niż Śląsk, biorąc pod uwagę umiejętności indywidualne. Ale – być może ze względu na swą wiarę w przygotowanie motoryczne właśnie – grała w każdym meczu bardzo dynamicznie. Miała potknięcia, ale zaangażowanie nie spadało nigdy.

- Śląsk był mocno uzależniony od dyspozycji Erika Exposito, którego we Wrocławiu najpewniej nie uda się zatrzymać. Pan by o niego walczył?

- Zatrzymanie Erika pewnie byłoby wielkim wyzwaniem finansowym dla klubu, a moim zdaniem nie ma co na siłę zatrzymywać zawodnika, który myśli o innej drużynie. Nawet jeśli zostanie, będzie głową nieobecny w zespole. Więc to wyrzucenie pieniędzy w błoto; lepiej znaleźć jego zastępcę – gracza podobnego pokroju, z podobnym charakterem – niż zmuszać go do pozostania we Wrocławiu.

Warta gra o życie i nie odpuści Jagiellonii. Trener Śląska tak podchodzi do ostatniej kolejki, wspomniał też o przyjaźni

- 42 lata temu Śląsk – z panem w składzie – oddał fotel lidera i tytuł mistrzowski w ostatniej kolejce sezonu. Pamięta pan to?

- Oczywiście. To boli do dziś, mimo upływu ponad 40 lat… Ja jestem tak skonstruowany, że bardziej pamiętam porażki niż zwycięstwa.

- Może cztery dekady później szczęście się zbilansuje?

- Zobaczymy… Powtórzę: to jest jeden mecz, wszystko zdarzyć się może.

Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2024/25?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze