ŁKS - Śląsk, Ryszard Tarasiewicz musi ograć swój ukochany Śląsk Wrocław

2011-12-10 3:00

Śląsk zawsze będzie w moim sercu, ale w niedzielę miłość do tego klubu zostawię w szatni - twierdzi trener ŁKS-u Ryszard Tarasiewicz (49 l.), który przez ponad 20 lat był związany z klubem z Wrocławia. Najpierw jako piłkarz, a potem jako szkoleniowiec. Teraz ma być najgroźniejszą bronią łodzian w starciu z liderem Ekstraklasy, bo o zawodnikach Śląska wie wszystko.

- Na dwudziestu czterech chłopaków z obecnej kadry Śląska dwudziestu to ja ściągnąłem do tego klubu. Są w tej drużynie ludzie, którzy jeszcze pamiętają czasy, kiedy nie było pieniędzy, a my graliśmy w III lidze - wspomina Tarasiewicz.

- Z Krzyśkiem Wołczkiem czy Darkiem Sztylką przebyliśmy długą drogę aż do Ekstraklasy. Tamte biedne czasy dobrze pamięta też Sebastian Dudek - dodaje.

- Za moich czasów szatnia Śląska była głośna. Najwięcej do powiedzenia mieli Sztylka i Sebek Mila. "Milowy" to mistrz ciętego dowcipu. Lubił się pośmiać z kolegów, ale nigdy nie były to żarty, które mogły komuś sprawić przykrość. Zawsze we wszystkim przodował. Kiedyś w drodze na mecz do Warszawy nocowaliśmy w Gutowie. Mila chwalił się, że świetnie gra w ping-ponga. Umówiliśmy się na jednego seta. Bez rewanżu. Wygrałem i potem długo za mną chodził i wypominał, że nie pozwalam mu się odegrać - śmieje się Tarasiewicz.

Okazję do rewanżu, ale już na piłkarskim boisku, Mila ma w niedzielę. Śląsk musi pokonać w Łodzi ŁKS, żeby być pewnym, że przed zimą nie da się strącić z fotela lidera.

- W "moim" Śląsku nie było podziałów. Wszyscy trzymali się razem. Kto nie pasował do grupy, ten odchodził. To były fajne czasy i mam z tego okresu mnóstwo wspaniałych wspomnień. Przed takim meczem wszystkie te lata stają człowiekowi przed oczami - dodaje Tarasiewicz. - Ale teraz sentymenty idą na bok. Zdecydowanym faworytem meczu jest Śląsk, ale my musimy zdobywać punkty. Wrocławianie to dojrzały, wyrachowany i świadomy swojej wartości zespół, lecz zrobię wszystko, by wygrać i postawić swoich chłopaków ze Śląska do kąta - kończy z uśmiechem opiekun ŁKS-u.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze