"Super Express": - Mocno zaangażowałeś się w to, aby pomóc trenerowi Michałowi Globiszowi, który ma poważne problemy ze wzrokiem. Skąd taka inicjatywa?
Sebastian Mila: - Dla mnie jest nie tylko trenerem, ale bliską i bardzo ważną osobą. Zależy mi na tym, aby wrócił do zdrowia i tak, jak dawniej cieszył się życiem. Pamiętam go, jako człowieka z wigorem i energią, który całe życie poświęcił takim chłopakom jak ja. Bez niego nie byłoby Mili, nie zrobiłbym kariery, nie zaszedł tak daleko. Trener jest w potrzebie i nie wyobrażam sobie sytuacji, że mógłbym mu nie pomóc. Nie ma takiej opcji.
Zobacz: Michał Globisz: Miałem myśli samobójcze
- Globisz przyznał na naszych łamach, że był poruszony i zaskoczony faktem, że zarówno PZPN, jak i byli jego wychowankowie nie zapomnieli o nim i zbierają pieniądze na operację i pobyt w Chinach.
- Przyznam, że ja byłem poruszony rozmową z trenerem. Nie wiedziałem, co powiedzieć mądrego, jak podnieść szkoleniowca na duchu. Bo to jest jego osobisty dramat. Wiedziałem, że pieniądze nie mogą być przeszkodą do tego, aby nie odbył się zabieg. Zapewniłem trenera, żeby o nic się nie martwił, że wspólnie z kolegami pomożemy. Super zachował się prezes Zbigniew Boniek i PZPN, bo związek pokryje koszty operacji i leczenia. Ten gest trzeba docenić.
- Ostatnie miesiące były dla Globisza bardzo trudne. Teraz jest pełen optymizmu, że dzięki operacji w Pekinie odzyska wzrok.
- Wszyscy wierzymy w to, że tak właśnie będzie. Czytałem rozmowę z trenerem i nie zdawałem sobie sprawy z tego, co przeżywa. Jego słowa bardzo mną wstrząsnęły. Dlatego tak bardzo mu kibicujemy, żeby zabieg się powiódł. Trener wyznał, że nie oglądał mundialu, a przecież futbol to jego pasja. On wszystko poświęcił piłce.
- Trudno było namówić kolegów do pomysłu? Przecież nie każdy musi mieć ochotę dzielić się pieniędzmi.
- Nikt nie odmówił, nikt się nie wyłamał. Byłem tego pewny. Z każdym z kim rozmawiałem zareagował tak samo: pomagamy, możesz na mnie liczyć. Ale to zasługa trenera, że w takiej chwili potrafimy się zjednoczyć. Zawsze powtarzał nam motto: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Z dumą mogę powiedzieć, że po tylu latach znów jesteśmy drużyną. To jest największy sukces trenera.
- Za co najbardziej cenisz trenera?
- Zrobił z nas piłkarzy, ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że wychował nas na ludzi. To ma wartość. On przejmował się losem każdego chłopaka przyjeżdżającego na zgrupowanie reprezentacji Polski juniorów. Powtarzał nam, że mamy nie tylko myśleć o piłce, ale i przykładać się do nauki. Rozwijał nam umysłowo. Obowiązkowo na każdym wyjeździe organizował nam wycieczki. Mieliśmy poznać historię danego miasta. Zawsze każdy z nas otrzymywał od niego zdjęcia. Wtedy się z tego śmialiśmy i patrzyliśmy na trenera ze zdziwieniem. Teraz to nasza najcenniejsza pamiątka. Każdy żałuje, że tych wspólnych zdjęć mamy tak mało. Doceniliśmy to za późno.
Zobacz także: Kibole Wisły Kraków włamali się i popisali... "Smuda cwel", "Bednarz chu..." [ZDJĘCIA]
- Powiedziałeś na początku, że gdyby nie Globisz to nie zrobiłbyś kariery. Kiedy spotkałeś go po raz pierwszy?
- Wypatrzył mnie w Koszalinie podczas turnieju halowego. Byłem jeszcze w podstawówce, miałem 15 lat. To był okres, gdy nigdzie nie mogłem się zaczepić. Przeniosłem się do Lechii, zamieszkałem w Gdańsku, gdzie byłem pod jego kontrolą. Miał wpływ na moją karierę. Byłem wicemistrzem Europy do lat 16, mistrzem Europy do lat 18. Zagrałem w Ekstraklasie, w reprezentacji Polski, byłem na mistrzostwach świata, zdobyłem tytuł mistrza Polski, grałem w europejskich pucharach. Stało się tak, bo kiedyś Globisz podał mi rękę. Spełnił moje marzenia. Teraz spłacam dług wdzięczności.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail