Henning Berg we Wrocławiu zaskoczył. Od pierwszej minuty postawił na Michała Masłowskiego, ale były zawodnik Zawiszy Bydgoszcz nie zachwycił. Podobnie zresztą jak Peter Grajciar - kolejny debiutant, obwołany we Wrocławiu nową wersją Sebastiana Mili. Pomocnik Śląska na razie chyba postanowił aklimatyzować się w ogóle z boiskiem i przypomnieć sobie, jak to było kiedyś być piłkarzem, bo tak jak w pierwszej odsłonie darował sobie kopanie futbolówki, tak po przerwie kilka razy zdecydował się już wziąć udział w akcji. Efekt? Na razie mizerny, ale jak w tym tempie będzie wracał do formy, w okolicach maja widzimy go w Realu Madryt.
Legia Warszawa zrezygnowała z kart kibica! Łatwiejszy dostęp na mecze Ekstraklasy?
Siłą Śląska od pierwszych minut czwatkowego starcia był za to duet braci Paixao. Dwójka Portugalczyków - o ile zdrowie pozwoli - wiosną może absolutnie zdominować rozgrywki Ekstraklasy. Muszą tylko być skuteczniejsi. W czwartek w tym względzie zawiódł zwłaszcza Flavio. W pierwszej odsłonie dokonał wręcz rzeczy niemożliwej. Do bramki miał ze trzy metry. Dusan Kuciak dopiero podnosił się z murawy. Wystarczyło zamknąć oczy i strzelać. Niestety - prawoskrzydłowy wrocławian tak skupił się na celu, że w lecącą do niego futbolówkę zwyczajnie nie trafił.
Inna sprawa, że podopieczni Tadeusza Pawłowskiego przynajmniej tworzyli sytuacje. Legia? Stała. W obronie co rusz kompromitował się Guilherme. Nie lepiej spisywali się też stoperzy - zwrotność Rzeźniczaka, koszmar - pomocnicy, a Miroslav Radović pierwsze starcie w rundzie postanowił chyba odpuścić. Tyle go widzieliśmy, jak w drugiej odsłonie opuszczał murawę. Jasny punkt? Michał Kucharczyk. Przed przerwą w pojedynkę rozmontował defensywę gospodarzy - gola strzelił Żyro - a w drugiej w podania już się nie bawił. Walczył sam przeciw wszystkim. Gdyby nauczył się strzelać, byłby reprezentantem Polski. Niestety, jak przerabiano ten temat, jego chyba akurat nie było.
Bohaterem spotkania - negatywnym - został jednak Adam Lyczmański. Pan sędzia. Najpierw wyrzucił z boiska Tomasza Hołotę, a chwilę potem Ivicę Vrdoljaka. Ten drugi zawinił tym, że przegrał pojedynek fizyczny i padł na murawę. Nieszczęśliwie, zahaczył rywala. Wystarczyło. Czerwona kartka dla Chorwata przesądziła o remisie. Wrocławianie odzyskali bowiem werwę i w samej końcówce skorzystali z prezentu od Łukasza Brozia. Defensor mistrzów Polski ponoć podawał do Dusana Kuciaka. Ponoć. Zrobił to za krótko, niecelnie i nie w tą stronę.
Niefrasobliwość rywala wykorzystał Marco Paixao. Gwiazdor Śląska zapowiedział, że w tej rundzie planuje strzelić... 20 goli. Jednego już ma.
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:1 (0:1)
Bramki: Marco Paixão 85 - Żyro 45
Śląsk: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraíba - Flávio Paixão, Tomasz Hołota, Tom Hateley (75. Krzysztof Danielewicz), Peter Grajciar (83. Krzysztof Ostrowski), Róbert Pich (62. Lukáš Droppa) - Marco Paixão
Legia: Dušan Kuciak - Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Jakub Rzeźniczak, Guilherme - Michał Żyro, Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Michał Masłowski, Michał Kucharczyk - Miroslav Radović (75. Marek Saganowski)
Żółte kartki: Hołota - Rzeźniczak, Guilherme, Vrdoljak, Kucharczyk
Czerwone kartki: Tomasz Hołota (57. minuta, za drugą żółtą) - Ivica Vrdoljak (83. minuta, za drugą żółtą)
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail