Legia okazała się lepsza od swojego odwiecznego rywala i pokonała Lecha 1:0 przy Łazienkowskiej w obecności 28 286 tysięcy kibiców. Dzięki temu zwycięstwu gospodarze zrobili pierwszy z siedmiu kroków w rundzie finałowej do zdobycia mistrzostwa Polski.
- To był ciekawy, interesujący mecz przy pełnym stadionie i wsparciu kibiców. Ich pomoc sprawiła, że udało nam się dziś zwyciężyć. To mały kroczek w kierunku tego, co chcemy osiągnąć na koniec - powiedział Stanisław Czerczesow po spotkaniu.
Zobacz: Jan Urban: Legia dostała jeden prezent i go wykorzystała
Szkoleniowiec wicemistrzów Polski odniósł się również strzelca jedynego gola w piątkowym hicie 31. kolejki Ekstraklasy.
- Od początku Hamalainen miał zmienić Pazdana. Prijović jednak przestraszył się, że chcę go zdjąć z boiska, więc postanowił strzelić gola. Gdyby wiedział, że zostanie, pewnie by nie trafił.
Kliknij: Legia Warszawa - Lech Poznań 1:0. Zobacz GOLA Prijovicia [WIDEO]
Czerczesow podkreślił, że nie zaprząta sobie głowy ponownym pojedynkiem z lechem, do którego dojdzie na 2 maja na Stadionie Narodowym.
- Czy przed finałem Pucharu Polski nie ma innych meczów? Teraz interesuje nas tylko Ruch Chorzów. Kolejne spotkanie z Lechem jest bardzo odległą perspektywą. Z piłką nożną jest jak z biegiem przez płotki - najpierw trzeba skupić się na tym najbliższym, by w ogóle móc osiągnąć sukces - skomentował 52-latek.