Syn Ryszarda Tarasiewicza wybrał floret zamiast piłki

2014-08-08 8:10

Choć trenuje zaledwie sześć lat, ma już w dorobku brązowy medal ME kadetów. Marzy o podium igrzysk olimpijskich. Syn trenera Korony Kielce Ryszarda Tarasiewicza (52 l.) Maxime (17 l.) postawił nie na futbol, jak ojciec, tylko na szermierkę. - W piłkę grać nie lubię i nie umiem. Tata to zrozumiał i cieszy się, że znalazłem dyscyplinę, którą pokochałem - twierdzi Tarasiewicz junior.

Ryszard Tarasiewicz ma trzech synów. - Największą smykałkę do futbolu miał najstarszy Paweł (32 l.), który grał w trampkarzach i juniorach francuskiego Nancy, nie dopilnowałem jednak, aby dalej się rozwijał. Daniel (28 l.) występował w III-ligowej Ślęzie Wrocław, ale potem postawił na naukę i pracę. Najmłodszy Maxime nigdy nie miał drygu do piłki, postawił na szermierkę. Ma świetną koordynację, refleks, jest szybki - opowiada Tarasiewicz senior, były reprezentant Polski w piłce nożnej.

Magda Gessler odwiedziła Podbeskidzie Bielsko-Biała. Kuchenne rewolucje w Ekstraklasie [ZDJĘCIA]

- Od małego ciągnęło mnie do sportu. Pływanie, tenis, biegi, aż wreszcie po przeprowadzce do Wrocławia zaprzyjaźniłem się z dwiema dziewczynami z mojej szkoły, które ćwiczyły szermierkę. Poszedłem na trening do klubu Wrocławianie i zakochałem się w tej dyscyplinie - mówi Max.

Rodzice, jeśli tylko czas im pozwala, nie opuszczają żadnych zawodów Maxa. - Mama żywiołowo mnie dopinguje, tata stoi z daleka od planszy, nic się nie odzywa, ale strasznie wszystko przeżywa. Przygotowuje mnie mentalnie do pojedynku, uczy mnie myślenia podczas walki, przewidywania posunięć rywali - zdradza Maxime.

Max urodził się w Nancy, kiedy Tarasiewicz senior był gwiazdą miejscowego klubu. Mówi biegle po francusku i angielsku, od września rozpocznie naukę w renomowanym międzynarodowym liceum nr 3 w Gdańsku. - Chcę zdawać maturę w języku angielskim, a potem wyjechać na studia za granicę. Ale tylko na uczelni, na której będę mógł trenować floret - zastrzega.

Maxime twierdzi, że jest normalnym nastolatkiem. - Słucham takiej samej muzyki, jak moi rówieśnicy, lubię wyjść do klubu, jeśli to nie koliduje z treningami, nie czytam lektur szkolnych - śmieje się.

W odróżnieniu od kolegów ma jeden cel: medal olimpijski. - To marzenie - twierdzi i dodaje, że choć nie lubi piłki, to uważnie śledzi wyniki drużyn prowadzonych przez ojca.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze