W niedzielnym (godz. 17.30, transmisja w Canal+ Premium i TVP Sport) meczu wrocławian w Zabrzu, przed 25-letnim stanie spore wyzwanie. Z powodu żółtych kartek pauzować musi najlepszy snajper ekstraklasy, Erik Exposito. Zatem właśnie na Klimali skupią się oczy kibiców Śląska oczekujących od swej drużyny goli w starciu z Górnikiem.
„Super Express”: - Uda się w końcu otworzyć worek z golami?
Patryk Klimala: - Mam nadzieję, że zrobię to jak najszybciej, bo bardzo chcę pomóc zespołowi.
- Osiem występów – krótszych bądź dłuższych - bez gola to niepokojąca rzecz?
- Staram się do tego podchodzić z chłodną głową. Wykonuję swoją robotę na treningach i mam nadzieję, że coś wreszcie ruszy w wymiarze goli czy asyst. W każdym razie nie wpadam w nerwowość: gdybym nagle próbował coś zmieniać w swoim podejściu, gdybym zaczął robić nowe rzeczy, mogłoby być jeszcze gorzej. Może warto też przypomnieć, że przed pierwszym ligowym meczem w barwach Śląska nie grałem w piłkę prawie przez sześć miesięcy.
- To prawda. Dziś czuje się pan coraz bliżej właściwej formy?
- Zaczynam łapać rytm meczowy, czuć się coraz pewniej na boisku, przy piłce. Zresztą miałem już parę okazji, by się przełamać i mogę sobie pluć w brodę, że tak się nie stało. Żal mi zwłaszcza świetnej okazji w meczu z Widzewem.
- Żal też – już w wymiarze całej drużyny – faktu, że mistrz jesieni musi teraz gonić lidera. Śląsk gra słabiej niż w poprzedniej rundzie
- Nie widzę żadnej różnicy między tym, co oglądałem jesienią w wykonaniu Śląska w telewizji, a potem i z trybun, a tym, co gramy teraz. Jedyne, czego nam brakuje, to skuteczność. Okazji zazwyczaj w każdym meczu mamy dużo. Z Pogonią goli mogło być kilka, a skończyło się porażką 0:1. To nie jest niefart, to nie jest brak szczęścia; nasza zespołowa odpowiedzialność za strzelanie bramek po prostu musi być większa.
Patryk Klimala o czekających go wyzwaniach w Śląsku. Nowy nabytek o kulisach transferu do lidera ekstraklasy
- Czemu tak długo „rozkręcał się” wiosną Erik Exposito?
- Erik wiosną grał dobre spotkania, takie jak w rundzie jesiennej. Brakowało mu jednak – jak całej drużynie, o czym już mówiłem – skuteczności. Mentalnie potrzebne mu było takie spotkanie, jak w Gliwicach, z bramką i asystą (potwierdził to zwycięską bramką z Wartą - dop. aut.). Daj Bóg niech znów strzela w końcówce sezonu jak najwięcej, bo to nam bardzo potrzebne. Od ostatniej wygranej – mam nadzieję – znów idziemy w górę.
- Kiedy przez kilka tygodni nie szło, bywało gorąco w szatni Śląska?
- Zdarzało się krzyknięcie, podniesiony głos jednego czy drugiego gracza, ale nie po złości. Bardziej staraliśmy się podpowiadać sobie nawzajem. Nie wyskakujemy do siebie, bo to psuje „chemię”. A my tę „chemię” mamy bardzo dobrą.
- To jeszcze na koniec podsumowanie: jak bardzo zmieniła się polska ekstraklasa przez te 4,5 roku pańskiej w niej nieobecności
- Przed rozpoczęciem rundy wiosennej powiedziałem, że jest taka sama, jak w momencie mojego wyjazdu. Ale się pospieszyłem z oceną. Dziś mogę powiedzieć, że wygląda lepiej w aspektach piłkarskich. Cztery i pół roku temu kopania było sporo, teraz jest dużo więcej grania. Zespoły chcą grać w piłkę, i to widać. A ja się z tego powodu bardzo cieszę.