– To był mój pierwszy hat-trick w seniorskiej karierze, a cieszy tym bardziej, że bardzo nam nie szło, bo byliśmy w dziewięciu meczach bez zwycięstwa – mówi Angielski. – Dla mnie był o tyle niespodziewany, że równie dobrze mogłem nie zagrać w tym meczu. Przez tydzień z powodu urazu mięśnia dwugłowego trenowałem indywidualnie i wahałem się, czy wystąpić, bo trener pozostawił mi podjęcie decyzji. W dalszym ciągu dbam o ten mięsień, żeby był sprawny. Większość zawodników ekstraklasy może pozazdrościć Karolowi opieki i doradztwa odnośnie do tego, co dla piłkarzy bardzo ważne – czyli nogi i stopy. Dziewczyna Karola, kruczowłosa Lidia, jest podologiem, czyli specjalistą w zakresie chorób stóp. – To fakt, mam dodatkową opiekę w domu, gdyby cokolwiek się działo – mówi piłkarz. – Moja dziewczyna pracuje w klinice w Gdyni, a jednocześnie kończy filologię hiszpańską. Korzystam z jej pomocy. Gdy miałem problem ze stopami, to pokazała mi kilka ćwiczeń. Byłem też u niej w klinice, żeby zrobić specjalne badanie, kiedy musiałem mieć wkładki ortopedyczne. Nie chodzi tylko o grę w piłkę – także od normalnych butów mogą powstawać różne dysfunkcje, jeśli się nie dba o stopy, od nich biorą się też problemy z biodrami. Dlatego staram się tego pilnować, a pomaga mi w tym Lidia. Zawsze mogę na nią liczyć. Jest kobietą niezależną, zawziętą, potrafi zadbać o siebie, a to ważne, gdy nie jesteśmy razem. No i jest ładną kobietą – dodaje Karol, który wiąże z piękną Lidią życiową przyszłość.
Nowy trener Pogoni Szczecin ma ambitne plany. Złożył bardzo odważną deklarację
– Fajnie się dogadujemy i jestem szczęśliwy. Jeśli ma się ułożone życie prywatne, to i na boisku są efekty, a kobieta ma duży wpływ na życie i karierę piłkarza – dodaje Karol, którego na razie często dzieli aż 500 km od mieszkającej w Gdyni Lidii. Jednak nie ma tygodnia, żeby się widzieli. – Myślę, że od nowego sezonu coś się zmieni i zamieszkamy razem – zdradza piłkarz. Angielski spokojnie podchodzi do tematu ewentualnego wyjazdu do mocniejszej ligi. – Miałem ofertę w przerwie zimowej, ale wolałem zostać. A kolejne bramki dla Radomiaka mogą mi pomóc w ewentualnym wyjeździe. Angielski w lidze angielskiej? Czemu nie, dobrze by było, ale nie mam wymarzonej ligi – mówi Karol, który z humorem podchodzi do swojego nazwiska. - Najbardziej podobał mi się mem po ostatnim meczu: "Angielskie wyjście Wisły z Ekstraklasy" – uśmiecha się i dodaje, że to nie jego hat-trick zadecydował o degradacji Wisły, ale jej gra w całym sezonie.