Tomasz Hajto - Jagiellonia Białystok

i

Autor: ARCHIWUM Tomasz Hajto - Jagiellonia Białystok: 12 000 złotych netto

Tomasz Hajto zdecydował: Odchodzę z Jagiellonii Białystok

2013-05-24 9:51

To już przesądzone. Bez względu na to, czy dostanę propozycję nowego kontraktu, czy nie, to 30 czerwca odejdę z białostockiego klubu - mówi "Super Expressowi" Tomasz Hajto (41 l.). To pierwsza tak jednoznaczna deklaracja trenera Jagiellonii.

"Super Express": - Odchodzi pan z Jagiellonii jako przegrany...

Tomasz Hajto: - Absolutnie tak się nie czuję! Zgodnie z oczekiwaniami zarządu wprowadziłem oszczędności, odchudziłem kadrę zespołu, postawiłem na młodych zawodników. Dwóch istotnych graczy - Thiago Cionek i Maciek Makuszewski zostało sprzedanych. Rozpocząłem przebudowę drużyny, a tego nie dokona się w pięć minut. Udało się nam wypracować swój styl, jest trzon zespołu, gramy atrakcyjny futbol.

- Ale przez ostatnie dotkliwe porażki może pan mieć problem ze znalezieniem nowej pracy...

- Juergen Klopp po objęciu Borussii nie wygrał czternastu spotkań z rzędu, a czy ktoś dziś powie, że jest słabym trenerem?! Kiedy pokonaliśmy Legię w Warszawie czy Lecha w Poznaniu, a we Wrocławiu ze Śląskiem z 0:3 doprowadziliśmy do remisu 3:3, słyszałem, jak to my dobrze gramy. Hajto był cacy. A teraz co? Nagle stałem się słabym trenerem?

Drużyna wpadła w dołek. To fakt, ale ja się nie zmieniłem. Miałem okazję współpracować z wieloma świetnymi szkoleniowcami, właściwie wszyscy w pewnym momencie mieli problemy. Teraz przytrafiło się to mnie, ale wyjdę z tego. Dam sobie rękę uciąć, że w trzech ostatnich meczach zawodnicy pokażą charakter i odkujemy się za ostatnie przegrane.

- Media prześcigają się w wymienianiu nazwisk pana następców, działacze zapraszają na mecz z Legią Michała Probierza. Trwa nagonka na Tomasza Hajtę?

- Jeśli ktoś ma swoje zdanie, często idzie pod prąd, to gdy tylko ma słabszy okres, wielu chce mu pokazać miejsce w szeregu. Ale ja się nie przejmuję. Teraz najważniejsza jest dla mnie Jagiellonia, koncentruję się na wyprowadzeniu drużyny na prostą.

- Pana notowania w Białymstoku drastycznie spadły, gdy poszedł pan na wojnę z Tomaszem Frankowskim. Potrzebne to panu było?

- Nie było i nie ma żadnego konfliktu pomiędzy mną a "Frankiem". Powtarzam: nie było i nie ma!

- Podobno zimą miał pan propozycje z Kazachstanu i Rosji. Nie żałuje pan, że wtedy nie odszedł?

- Zostałem, bo wierzyłem w to, co robię w Białymstoku. Zwycięstwa mają wielu ojców, a za porażkę zawsze odpowiada tylko trener. Samo życie.

Najnowsze