- Pawłowski ustalił już warunki indywidualnego kontraktu z Udinese. Teraz do porozumienia muszą dojść kluby, ale myślę, że to formalność. W najbliższym czasie powinno dojść do podpisania dokumentów i Wojtek od lata będzie grał w Serie A - mówi nam Patrick Moerk, szwedzki agent pracujący nad tą transakcją. Tuż przed zamknięciem okna transferowego wydawało się, że Udinese spróbuje sprowadzić Pawłowskiego jeszcze zimą, ale...
- Włosi traktują Wojtka jako świetną inwestycję na przyszłość, mogą na niego poczekać do lata. W Udinese zdają sobie sprawę, że w pewnym momencie sprzedadzą pierwszego bramkarza, Słoweńca Samira Handanovicia. I chodzi o to, aby Pawłowski wtedy był gotowy, aby go zastąpić, a nie już teraz - tłumaczy Moerk, dodając, że Włosi w pełni rozumieją to, że młody bramkarz ma jeszcze jedną ważną misję do wykonania - pomoc Lechii w utrzymaniu się w Ekstraklasie.
Moerk jest pewien, że Pawłowski odniesie sukces w Serie A, bo, jak mówi, Udinese niemal nigdy się nie myli przy wyławianiu talentów. - Nie będzie żadnej przesady w tym, jeśli powiem, że ten klub ma jedną z najlepszych sieci skautingu na świecie. Oni znają każdego zdolnego piłkarza w Europie. Jeśli więc zwrócili uwagę na Pawłowskiego, to można być spokojnym, że pomyłki w ocenie jego talentu nie ma - twierdzi Moerk.
W trakcie trzydniowego pobytu w Udine (testy medyczne) bramkarz Lechii spotkał się z Piotrem Zielińskim, innym młodym polskim piłkarzem, który od roku jest graczem Udinese. Obaj znają się ze wspólnych występów w juniorskich reprezentacjach Polski. Za Zielińskiego rok temu Włosi zapłacili Zagłębiu Lubin 100 tysięcy euro. Pawłowski, który błysnął już w Ekstraklasie, będzie ich kosztował co najmniej pięć razy tyle. Piłkarz, który niedawno pobił rekord Łukasza Fabiańskiego i jest najdłużej niepokonanym bramkarzem debiutantem w historii polskiej ligi (321 minut), będzie drugim polskim golkiperem w Serie A. W tym momencie jedynakiem jest tam Artur Boruc, o którym Pawłowski mówi, że to jego idol. Być może już wkrótce stanie z nim oko w oko...