6:3 to nie wynik seta w tenisowym meczu. To rezultat sobotniego starcia Ivana Djurdjevicia z Sikorskim, liczony w szwach. Serbowi z Lecha założono sześć szwów (na wargę) i jutro z Wisłą nie zagra. Na łuk Sikorskiego wystarczyły trzy i zawodnik zgłasza gotowość do występu z Legią.
- Jak jest okazja pokopać piłkę, i to w takim meczu, to żal byłoby rezygnować. Wprawdzie lekarz mówi, że istnieje ryzyko pogłębienia kontuzji, ale mam nadzieję, że nic się nie stanie. Nie lubię się oszczędzać. Niedawno złamałem nos, teraz pękł łuk brwiowy. Trochę mojej krwi już dla Górnika popłynęło - śmieje się Sikorski, syn Witolda, kiedyś świetnego piłkarza Legii. - Legia dobrze mi się kojarzy nie tylko dlatego, że tata tam grał. To właśnie Legii strzeliłem swojego pierwszego gola w polskiej Ekstraklasie - przypomina Daniel, który jest pewien, że dziś Górnik ma wielką szansę na trzy punkty. - U siebie potrafimy zagrać tak, że mało kto sobie z nami radzi. Ja też jestem coraz bardziej zadowolony z mojej gry, tylko martwi mnie, że za dużo sytuacji bramkowych marnuję. Pod tym względem chciałbym się poprawić już dziś - deklaruje piłkarz, o którego pytają Lech Poznań, Wisła Kraków i Legia Warszawa. Ze względu na finansowe kłopoty Górnika ten transfer latem jest całkiem prawdopodobny.
Nie przegap
Górnik - Legia, dziś 20.45, Canal+ Sport