Zlatan Alomerović

i

Autor: Cyfrasport Zlatan Alomerović

Jaga ma robotę do zrobienia

W Białymstoku myślą już tylko o jednym. Zlatan Alomerović niezwyczajnymi słowami określił nadchodzący mecz z Wartą [ROZMOWA SE]

2024-05-19 18:33

Wyciągnął się jak struna, ale mógł tylko bezradnie odprowadzić piłkę wzrokiem do siatki. A potem długo z niedowierzaniem kręcił głową. Zlatan Alomerović, bramkarz Jagiellonii, na koniec meczu z Piastem miał jednak powody do radości. Białostoczanie wyrównali w ostatniej minucie, dzięki czemu w ostatniej kolejce nie muszą oglądać się na innych. Jeśli wygrają z Wartą, będą mistrzami kraju.

„Super Express”: - Michael Ameyaw przyznał, że nigdy wcześniej takiej bramki nie zdobył. Był pan bez szans?

Zlatan Alomerović: - Bez szans! Samo okienko, piłka chyba jeszcze do teraz wisi tam tych widłach. Może trudno w to uwierzyć, ale przed meczem oglądałem na Instagramie podobnego gola Tomasza Jodłowca w meczu z Jagiellonią sprzed kilku lat.

- Zaklął pan szpetnie?

- Oczywiście że byłem wkur...ny. Z drugiej strony – było jeszcze 15 minut grania przed nami. Kiedy chwilę później była dłuższa przerwa – leżał chyba Patryk Dziczek na boisku – próbowałem mobilizować chłopaków. Kilka godzin wcześniej oglądałem w hotelu Bundesligę. Union Berlin w doliczonym czasie nie wykorzystał karnego, ale „poprawił” z dobitki i utrzymał się w lidze. Dlatego ważne było, by wierzyć i próbować do końca.

- I się udało!

- Tak! To jest cały Jesus! Jesus – nasz król, ikona, żywa legenda tego klubu! To oczywiste, że tylko on mógł tego gola zdobyć.

- Wcześniej mogła was jednak krew zalać, gdy „setkę” zmarnował Kristoffer Hansen.

- Mocna sytuacja była, to prawda. Może byłaby złość po końcowym gwizdku, gdybyśmy tu przegrali. Ale w tamtym momencie ważniejsza była myśl, że trzeba dalej walczyć. Kristoffer parę razy w tym sezonie ratował nam skórę. I – podobnie jak „Maro” (Dominik Marczuk – dop. red.) parę tygodni temu z Pogonią – też chciał dobrze. Więc trudno mieć pretensje: raz się uda, innym razem – nie.

- Po tym golu sprintem przebiegł pan pół boiska, by się nacieszyć z kolegami. Może to – mówiąc żartobliwie – powinien biegać do kontry?

- Najpierw pobiegłem pogratulować kolegom, potem – do ławki, by odebrać wskazówki na ostatnie minuty i przekazać je chłopakom. W takim tumulcie, jaki zrobili nasi kibice, okrzyków trenera nie byłoby słychać.

- Imponująco wielka była grupa waszych fanów…

- Prawda? Z wyjazdowego spotkania zrobili mecz domowy. Fajnie widzieć takie rzeczy. Jesteśmy dumni, że możemy z nimi przeżywać taką historię. Staramy się zawsze – to już rola Tarasa, jako kapitana, który losuje i wybiera stronę – żeby drugą połowę każdego meczu grać na naszych kibiców. W Gliwicach się udało i fajnie, że mogliśmy „w ich ogródku”, tuż przed nimi, zdobyć tego gola.

W Białymstoku myślą już tylko o jednym. Zlatan Alomerović niezwyczajnymi słowami określił nadchodzący mecz z Wartą

- Kilka nocy przed wami do meczu z Wartą; historycznego, bo mogącego dać tytuł. Jak sobie to w głowie poukładać, by zachować zimną krew?

- Pierwsza noc po Piaście była… długa, bo spędzona na jeździe w autokarze do Białegostoku. Potem chwila odpoczynku i przygotowanie do spełnienia marzeń. Nie udało się nam zagrać – choć o tym marzyliśmy - w pucharowym finale na Stadionie Narodowym, no to teraz mamy „grande finale” u nas w domu. Stadion już jest „sold out”, rozsprzedany; będzie żółto-czerwony, zdaje się bez kibiców gości. Motywacja, by zapisać się w historii klubu, jest wielka. Ale ma pan rację: chłodną głowę musimy zachować. Emocje są ważne, energia jest ważna, ale wszystko w swoim czasie. Myślę, że trenerzy nam to bardzo dobrze wyklarują i przygotowują.

- Z wielu piłkarskich pieców już pan chleb jadł. Ale to będzie najważniejszy mecz w pańskiej karierze?

- Tak! Miałem dotąd jeden ważny mecz. Akurat przeciwko Jagiellonii, w barwach Lechii, kiedy sięgaliśmy po Puchar Polski. Ale ten… chyba będzie ważniejszy. Mistrzostwo Polski to 34 mecze, w domu i na wyjeździe. Problemów było wiele: kontuzje, kartki. To będzie wielka nagroda dla nas wszystkich!

Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2024/25?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze