W 1982 roku Tarasiewicz był członkiem drużyny wrocławskiej, której mistrzostwo kraju wymknęło się z rąk właśnie w ostatniej kolejce ligowej. - To boli do dziś, mimo upływu ponad 40 lat… Ja jestem tak skonstruowany, że bardziej pamiętam porażki niż zwycięstwa – wzdycha w długiej rozmowie z „Super Expressem” legendarny pomocnik Śląska i reprezentacji Polski. I bardzo chciałby oczywiście, żeby bilans szczęść i nieszczęść, który zawsze się kiedyś „zeruje”, tym razem zadziałał na korzyść ekipy trenera Jacka Magiery.
Taras Romanczuk takie pytania otrzymuje od kibiców! Kapitan Jagiellonii o przybijaniu piątek, jeździe szkolnym autobusem, szaleństwie na Podlasiu
- Jagiellonia nie ma lepszych piłkarzy niż Śląsk! - tak Ryszard Tarasiewicz ocenia czysto sportowy potencjał obu drużyn otwierających tabelę. Docenia oczywiście czy to bramkostrzelnego Jesusa Imaza, czy Tarasa Romanczuka nadającego rytm grze Jagi w środku pola. Równie wysoko pozycjonuje jednak Erika Exposito, Mathiasa Nahuela Leivę i innych wrocławian. - Jaga grała bardziej regularnie, stabilnie niż Śląsk. Miała więcej spotkań, w których panowała nad wydarzeniami na murawie. I jest faworytem do złota. W futbolu jednak nie zawsze faworyt okazuje się ostatecznym zwycięzcą – przypomina nasz rozmówca przed starciem białostoczan z walczącą o utrzymanie Wartą.
Jest więc, jak widać, odrobina nadziei w Ryszardzie Tarasiewiczu na niespodziewany finał sezonu. - Jagiellonia, mówiąc szczerze, bardziej na tytuł zasłużyła – ocenia rozum „Tarasia”. Serducho jednak podpowiada inny scenariusz: - To jest tylko jeden mecz. Możesz go zagrać znakomicie, wybitnie, a… i tak nie wygrać!
Początek wszystkich meczów 34. kolejki - w tym Jagiellonia - Warta oraz Raków - Śląsk - w sobotę o godz. 17.30. Multiliga (transmisja łączona ze wszystkich stadionów) na antenie Canal+ Sport 3.