W tym sezonie jednym z efektów kryzysu Legii Warszawa i jest stosunkowo słabej pozycji w tabeli była z pewnością fatalna gra na wyjazdach. "Wojskowi" trzy punkty poza Warszawą zdobyli zaledwie raz - w starciu z Wisłą Płock, a to i tak było dawno temu, bo jeszcze w sierpniu. Z kolei Wisła w trwających rozgrywkach ani razu nie przegrała przy Reymonta, dlatego też statystyki wskazywały, że to "Biała Gwiazda" jest faworytem ligowego klasyku.
Pomysłem Romeo Jozaka na starcie na trudnym terenie w stolicy Małopolski było oddanie inicjatywy rywalom i nastawienie się na kontry. I w pierwszej połowie taka taktyka przynosiła świetne efekty. Goście siali postrach szybkimi wyjściami z własnej połowy, a znakomicie prezentowali się też w defensywie, gdzie pierwsze skrzypce grał Michał Pazdan. Reprezentacyjny stoper kilka razy zatrzymywał rywali, m.in. Pawła Brożka, który właśnie przez 30-latka był tego dnia zupełnie niewidoczny.
Widać było wyraźnie, że Legii dużo dał powrót do składu Guilherme, który był jednym z najlepszych na boisku. To właśnie on wyprowadził świetną kontrę, która dała gościom gola. Brazylijczyk podał do Krzysztofa Mączyńskiego, ten uruchomił na skrzydle Michała Kucharczyka, a pomocnik świetnym dograniem znalazł Jarosława Niezgodę. Młody napastnik z ostrego kąta trafił do siatki zdobywając swoją czwartą bramkę w tym sezonie. A trzecią w meczu wyjazdowym.
Wisła nieźle zareagowała na straconego gola - odsunęła grę od własnego pola karnego i sama starała się zaatakować, ale robiła to dość nieudolnie, a przy tym nie potrafiła się przedrzeć przez dowodzoną przez Pazdana linię obrony. Choć swoje sytuacje miała. Do końca pierwszej połowy bramki jednak nie padły i Legia mogła odetchnąć, że doczekała przerwy na prowadzeniu.
"Biała Gwiazda" nie zamierzała się jednak poddawać i wydawało się, że kilka minut po wznowieniu gry dostanie wreszcie znakomitą szansę na wyrównanie. Po starciu Michała Kucharczyka z Rafałem Boguskim sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny, ale dostał sugestię, że całą sytuację powinien zobaczyć na powtórce wideo. Po skorzystaniu z technologii VAR zmienił swoją decyzję i "Wojskowi" znów mieli sporo szczęścia. Ale trzeba przyznać, że przez cały mecz usilnie temu szczęściu pomagali. Przede wszystkim postawą w defensywie. Po stracie piłki błyskawicznie organizowali się w tyłach, a krakowianie nijak nie potrafili ich zaskoczyć. Do czasu. Kilka minut przed końcem spotkania pierwszy błąd popełnił Pazdan, który nie zauważył wbiegającego pod bramkę Carlitosa. Ten wyskoczył zza pleców obrońcy i wydawało się, że z kilku metrów musi trafić do siatki. Ale niesamowitą paradą popisał się Arkadiusz Malarz, który tą interwencją uratował Legii trzy punkty.
Dzięki temu zwycięstwu "Wojskowi" zostali drużyną z największą liczbą wygranych w sezonie (siedem). Jednocześnie awansowali w tabeli na czwarte miejsce przeskakując Wisłę. A do lidera - Lecha Poznań - tracą już tylko jeden punkt. Nieźle, jak na zespół pogrążony w kryzysie.
WISŁA KRAKÓW - LEGIA WARSZAWA 0:1 (0:1)
Bramki: Jarosław Niezgoda 22
Żółte kartki: Ivan Gonzalez, Carlitos, Pol Llonch - Michał Kucharczyk, Inaki Astiz, Guilherme
Wisła: Buchalik - Arsenić, Głowacki, Gonzalez, Sadlok - Boguski (58. Wojtkowski), Llonch, Basha (79. Silva), Imaz - Brożek (60. Perez), Carlitos
Legia: Malarz - Broź, Astiz, Pazdan, Hlousek - Mączyński, Jodłowiec - Guilherme, Hamalainen (91. Kopczyński), Kucharczyk (67. Pasquato) - Niezgoda (75. Sadiku)