- Po pierwsze, chcę czerpać radość z tego ostatniego spotkania. Gramy u siebie, przy naszych kibicach. Będzie mnóstwo naszych przyjaciół. Przyjeżdżają też moi rodzice - zdradza szkoleniowiec Wisły.
Przeczytaj koniecznie: Robert Maaskant przedstawia swój alfabet: Cygaro tylko po mistrzostwie
Robert Maaskant wyjawił również, że w krakowskiej szatni na ścianie znajduje się nietypowe malowidło... - Mamy wielki rysunek z napisem "Droga na Rynek Główny", z nazwami wszystkich drużyn. "Eliminujemy" te nazwy po kolejnych meczach. Teraz został tam jeszcze tylko jeden rywal - Polonia. Patrzę na ten rysunek i... chciałbym już być w rynku! - mówi podekscytowany Holender.
A czy wiślacki trener nie obawia się powtórki sytuacji z "podwórka" Realu Madryt, kiedy po zdobyciu Pucharu Króla Sergio Ramos upuścił trofeum wprost pod koła autobusu? - Mnie się to nie zdarzy. (śmiech) Kilka razy już świętowałem w podobny sposób, ale to będzie moja pierwsza "polska" uroczystość, więc... zacznę trenować już dziś! - żartuje Maaskant.