Szpakowski uważnie obserwuje karierę Roberta, odkąd półtora roku temu przeniósł się ze Znicza Pruszków do Lecha. W ubiegłym sezonie więcej bramek od niego zdobyli tylko Paweł Brożek z Wisły i Takesure Chinyama z Legii. Teraz "Lewy" nie ma sobie równych i z 9 golami jest liderem klasyfikacji strzelców.
- Chłopak robi postępy. Gołym okiem widać jednak, że dusi się w tej lidze, jest na nią za dobry. Trudno o odpowiednią motywację, gdy ciągle gra się przeciwko słabszym piłkarzom - mówi Szpakowski i apeluje do piłkarza Lecha:
- "Lewy", jeśli chcesz się dalej rozwijać, to natychmiast wyjeżdżaj! Przyszedł czas, kiedy trzeba sobie wyżej zawiesić poprzeczkę, grać z lepszymi od siebie. Przy tym poziomie ligi dla Lewandowskiego nie ma już tutaj żadnych wyzwań - ocenia nasz ekspert.
Jeśli Lewandowski rzeczywiście opuści zimą Polskę, Szpakowski nową gwiazdę ligi widzi w osobie Patryka Małeckiego (21 l.) z Wisły Kraków.
- Zwrócił na siebie uwagę w rundzie jesiennej, a twierdzę, że będzie jeszcze lepszy. Ostatnio każdy go krytykuje, że to bufon i sodówka mu uderzyła do głowy. Nie zgadzam się z tym. Miałem okazję porozmawiać z Małeckim i to nie jest zły chłopak. Więcej bufonady widzę u Macieja Iwańskiego z Legii, który nie zasługuje na pochwały i wyróżnienia. A Małecki ma charakter i sportową złość. Jest trochę taki jak Zbigniew Boniek. Franek Smuda musi tylko w reprezentacji Patryka trochę utemperować - podkreśla Szpakowski, który uważa, że Wisła Małeckiego nie może jeszcze cieszyć się z mistrzostwa Polski.
- Strata Legii wcale nie jest taka duża (5 pkt - red.). Jeśli w Warszawie nadal będzie grał najlepszy piłkarz Legii Jan Mucha, to wszystko jest możliwe - analizuje.