Zagłębie lepiej weszło w ostatni sobotni mecz 10. kolejki Ekstraklasy. To podopieczni Piotra Stokowca, uskrzydleni triumfem nad Legią Warszawa w dziewiątej serii gier, częściej przedostawali się po bramkę rywali i tworzyli w ich szeregach więcej zamieszania. Nieoczekiwanie jednak to Mateusz Szczepaniak, gracz krakowian, mógł jako pierwszy wpisać się na listę strzelców. Trochę nieoczekiwanie znalazł się polu karnym lubinian, uderzył głową, ale zamiast do bramki, skierował futbolówkę w poprzeczkę. Precyzyjniejszy był natomiast Łukasz Janoszka. Strzał z 16. metra, piłka minęła rękawice Grzegorza Sandomierskiego i wpadła do siatki Pasów tuż przy słupku. Dla Janoszki, byłego gracza między innymi Ruchu Chorzów, był to drugi gol w tym sezonie Lotto Ekstraklasy.
Nie ostatni, jaki zobaczyli w sobotę fani na stadionie Zagłębia. Po siedmiu minutach strzałem-marzenie popisał się Marcin Budziński. Pomocnik Cracovii zamachnął się potężnie i nie pozostawił Polackowi złudzeń. Bardziej bomba, niż uderzenie. Tomahawk. Budziński tym zagraniem potwierdził, że w Ekstraklasie równie skutecznych fachowców od uderzeń z większej odległości zwyczajnie nie ma.
Zagłębie po remisie z Cracovią umocniło się na czwartej pozycji w tabeli. Cracovia ma na koncie ledwie 10 punktów i jest 10.
KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 1:1 (1:1)
Bramki: Janoszka 24 - Budziński 31
Zagłębie: Polacek - Tosik, Guldan, Jach, Cotra - Kubicki, Łukasz Piątek, Janus (82' Buksa), Janoszka - Nespor (70' Jagiełło), Papadopulos (62' Woźniak)
Cracovia: Sandomierski - Wójcicki, Malarczyk, Polczak, Brzyski - D. Dąbrowski, Covilo - Szczepaniak (66' Jendrisek), Cetnarski (82' Wdowiak), Budziński – Krzysztof Piątek (87' Vestenicky)