Górnik wygrał 3:2, decydującą bramkę zdobył Lukas Podolski. - Miałem piłkę na palcach, ale wiadomo, z jaką siłą uderza Poldi. Nie udało mi się jej zbić na słupek – tłumaczył po końcowym gwizdku spokojnie, choć z żalem w głosie, Maciej Kikolski, golkiper Radomiaka. Natomiast dużo bardziej wzburzony był trener przyjezdnych.
Zagotował się Joao Henriques w Zabrzu
- To był dobry mecz Radomiaka, za to zły wieczór dla sędziego! - Joao Henriques na otwarcie pomeczowej konferencji wygłosił tylko jedno zdanie. A potem, zagadnięty przez dziennikarzy, rozwinął swą myśl, wymieniając trzy - jego zdaniem ewidentne – pomyłki Jarosława Przybyła (ale także całego zespołu sędziowskiego, z VAR-em włącznie).
Jana Urbana rozprawa o… jajkach. „Nikt mi nie każe ich wystawiać”
- Podjął złą decyzję przy drugim golu dla Górnika – mówił Portugalczyk. W 39. minucie ponowne prowadzenie zabrzanom dał Josema. Centra Lukasa Podolskiego z rzutu wolnego zakończyła się kolejną „główką” Rafała Janickiego, potem zagraniem… ręką Bruno Jordao i dobitką do siatki Hiszpana.
Goncalo Feio wściekł się na Szymona Marciniaka. Pojawiło się wideo zza kulis. Gorąca wymiana zdań
W pierwszym momencie sędziowskie grono na murawie zaordynowało anulowanie gola z powodu ofsajdu. Przybył wezwany został jednak przed monitor, by – jakieś 150. sekund od wpakowania piłki do siatki – wskazać jednak na środek boiska! I to był – zdaniem Henriquesa – błąd numer jeden.
Kilka mocnych słów Joao Henriqueaa pod adresem sędziego
Błąd numer dwa miał zostać popełniony w 74 minucie. Chwilę wcześniej Poldi dał zabrzanom prowadzenie 3:2, na co goście odpowiedzieli całą serią rzutów rożnych. Po jednym z nich kapitan Górnika w walce o górną piłkę pchnął w plecy Abdoula Tapsobę, napastnika gości. - To powinien być rzut karny dla nas i druga żółta – a w efekcie czerwona – kartka dla zawodnika gospodarzy – grzmiał portugalski opiekun Radomiaka.
Jan Urban zabrał głos w sprawie prywatyzacji Górnika. Na wesoło i na bardzo poważnie. „Czasem się zastanawiam”
Joao Henriques miał też pretensje – nazywając to błędem numer trzy – do arbitra o doliczenie tylko trzech minut to regulaminowego czasu gry. - Samych momentów zmian było sześć w 2. połowie – przypominał, co już składa się właśnie na trzy dodatkowe minuty. Poza tym było i parę innych przerw w grze, głównie związanych z interwencjami masażystów oraz… rozdzielaniem zawodników „skaczących sobie do oczu”. - Doliczenie trzech minut to żart! - skończył Portugalczyk i wyszedł z konferencyjnej sali.
