Frantisek Plach

i

Autor: Cyfrasport Frantisek Plach

Zagrał sto meczów z rzędu w ekstraklasie, chcą go mistrzowie Polski. A on wciąż ma ten sam problem – nie zgadniecie jaki!

2022-05-27 14:24

František Plach, słowacki bramkarz gliwickiego Piasta, to jedna z najlepszych postaci polskiej ligi na tej pozycji w ostatnich latach. Został „Bramkarzem sezonu” w roku 2019, potem jeszcze dwukrotnie – łącznie z niedawnym plebiscytem – znalazł się w gronie pięciu golkiperów nominowanych do tej nagrody. Jego seria gier o punkty w barwach gliwiczan jest imponująca: zagrał ich dokładnie sto i dopiero po „wykręceniu” tego wyniku dostał wolne od trenera Waldemara Fornalika: w kończącym sezon meczu siadł na ławce, delektując się zasłużonym odpoczynkiem.

Plach – zbierający mnóstwo pochwał od kolegów, konkurentów i kibiców – zapracował sobie na zainteresowanie innych klubów. Chętnie widziałaby go w swych szeregach dziesiąta w tabeli minionego sezonu stołeczna Legia, ale także o wiele wyżej notowany – bo przecież mistrzowski – Lech Poznań. „Kolejorz” zresztą nie po raz pierwszy wyraża zainteresowanie świeżo upieczonym reprezentantem Słowacji (zadebiutował w niej 29 marca, w spotkaniu z Finlandią), który otrzymał powołania na czerwcowe spotkania Ligi Narodów z Kazachstanem, Białorusią i Azerbejdżanem. Poznaniacy mieli się nim interesować już rok wcześniej. - Traktowałem to tylko i wyłącznie w kategoriach plotek; żadna oficjalna oferta nie dotarła ani do klubu, ani do mnie, ani do mojego menedżera – mówi Plach.

Przeprowadzi się o 170 kilometrów i dalej będzie grać w elicie? Kapitan Wisły ma branie

30-letni bramkarz Piasta, który przy okazji setnego meczu z rzędu zaliczył jeszcze „jubileuszowe”, pięćdziesiąte spotkanie ligowe bez straconej bramki, w Polsce pracuje na swoje nazwisko i renomę. Na Słowacji tymczasem personalia „František Plach” kojarzą się z kimś... zupełnie innym. Legendą tamtejszej piłki – wiele dekad temu – był bowiem dziadek golkipera Piasta. - W słowackiej piłce naprawdę był ważną postacią. Zaliczył dużo więcej meczów ligowych w słowackich klubach niż ja. Był też na zgrupowaniu reprezentacji Czechosłowacji, ale oficjalnego meczu nie zagrał – tłumaczy Plach-junior, niezwykle dumny ze sławy, jaka towarzyszy jego przodkowi. Podkreśla zarazem, że dziadek to dziś bardzo interesuje się karierą wnuka. Trzeba mu jednak... dozować emocje.

- Ogląda moje mecze w telewizji, ale... wyłącznie z odtworzenia, najchętniej następnego dnia. Tak bardzo emocjonuje się moim występami, że dla jego zdrowia lepiej jest, by nie śledził tych spotkań na żywo. Wolę, jak zna już wynik. Jestem wtedy spokojniejszy o jego serce – śmieje się gliwicki bramkarz. I zaznacza, że dziadek jest też pierwszym – i bardzo surowym – recenzentem jego poczynań. Pochwał skąpi, krytyki – nigdy! - Ot, i problem. Po każdej puszczonej bramce słyszę: „No przecież ja bym to obronił!” - mówi gliwiczanin. Po serii takich uwag stracić wiarę we własne umiejętności... Wnuk doskonale wie jednak, że to tylko przekomarzanie się dziadka. - Potrafi bardzo merytorycznie zanalizować sytuację i ewentualnie podpowiedzieć, gdzie zrobiłem i jak się powinienem zachować. Te uwagi są dla mnie niezwykle cenne – zapewnia.

Tak strzela nowy "pistolet" Legii Warszawa. Blaz Kramer będzie gwiazdą ekstraklasy? [WIDEO]

Poniżej - František Plach w dwóch odsłonach: wnuk i dziadek

Sonda
Gdzie zagra František Plach w przyszłym sezonie?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze