Baszczyński zapłacze jak baba

2009-05-28 11:45

221 meczów w Ekstraklasie, pięć tytuł mistrza Polski, a szósty na wyciągnięcie ręki. Tak wspaniałe sukcesy Marcin Baszczyński (32 l.) osiągnął, grając przez dziewięć lat w barwach Wisły Kraków.

Wczoraj "Baszczu" oficjalnie pożegnał się z władzami krakowskiego klubu. Za to w sobotę, po meczu ze Śląskiem Wrocław, to samo uczyni z kibicami "Białej Gwiazdy".

- Mam nadzieję, że ten dzień będzie wielkim świętem dla wszystkich fanów Wisły, że będziemy cieszyć się z mistrzostwa Polski - mówi Baszczyński. - Dla mnie jednak będzie to ciężki i wzruszający dzień. Boję się, że mogę zachować się jak... baba. Będę musiał jakoś to wytrzymać - zaskakuje obrońca, który nie lubi, gdy nazywa się go legendą Wisły. - Jak popatrzy się na statystyki, to widać, ile dokonałem w Krakowie. Wspominając Wisłę, zawsze będę myślał: to mój klub. W końcu spędziłem tu niemal całą karierę.

Najbardziej zawiedziony z powodu odejścia "Baszcza" jest stoper Arkadiusz Głowacki (30 l.). - Podczas zgrupowań zawsze zajmowaliśmy ten sam pokój - zdradza Baszczyński. - Teraz pod moją nieobecność "Głowa" wziął podobno... jedynkę - uśmiecha się prawy obrońca.

Od nowego sezonu "Baszczu" będzie grał w Atromitosie Ateny. Z beniaminkiem greckiej ekstraklasy związał się dwuletnim kontraktem. Na razie Polak przechodzi rehabilitację po operacji więzadeł krzyżowych.

Najnowsze