Krwawe porachunki gangów i brutalne rozgrywki z dala od stadionów, ale pod egidą barw klubowych, to bardzo ciemna strona piłki nożnej. Nie inaczej jest w Polsce, gdzie mimo sporej walki funkcjonariuszy, cały czas dochodzi do gangsterkich awantur. Niektóre z nich odbywają się na Śląsku, gdzie swoje terytorium ma kilka bardzo wpływowych ekip - m.in. Ruch Chorzów, Górnik Zabrze czy GKS Katowice. Przedstawiciel tej pierwszej, "Baluś", po raz kolejny zeznawał w sądzie licząc na złagodzenie kary.
Członek Psycho Fans opowiadał, jak jego grupa wzięła na celownik Daniela D., pseudonim "Romek", lidera pseudokibiców GKS-u Katowice. - Podjęliśmy decyzję, że „Romek” ma zostać „zrobiony do spodu”. To znaczy, trzeba było pobić go tak, żeby wylądował na wózku inwalidzkim albo wykrwawił się na śmierć. Wtedy nie ma zarzutu zabójstwa, co najwyżej pobicia ze skutkiem śmiertelnym - powiedział "Baluś" na sali sądowej cytowany przez "Dziennik Zachodni".
Dalsze zeznania sprawiają, że włos jeży się na głowie. - „Dzidek” (Daniel U. - przyp. red.) mówił mi, że lubi sobie kogoś pociąć. Opowiadał, jak w domu przed lustrem ubiera kominiarkę, strój roboczy, czyli taki, w którym wychodzi się na akcje, bierze maczetę i przed lustrem trenuje, jakby kogoś zaatakował - stwierdził "Baluś".
I dodał: - Uderzyłem go ze trzy razy maczetą w okolice ręki, żeby nie było wstydu. On krzyczał: „Chłopcy, zostawcie mnie, bo mnie zabijecie!”, ale „Dzidek” nadal go obrabiał. Uderzał maczetą oburącz. Jak „Dzidek” obrabiał go maczetą, to mięso aż latało w powietrzu.
Jak dodaje "Dziennik Zachodni", katowany "Romek" przeżył, a po pewnym czasie wybudził się ze śpiączki.