Ryszard Tarasiewicz

i

Autor: CYFRASPORT Ryszard Tarasiewicz

Zawisza - Lechia. Ryszard Tarasiewicz: Nie plujcie na swoich piłkarzy!

2014-02-21 14:31

Tak niecodziennej sytuacji na boiskach Ekstraklasy nie było od dawna. Zawisza prowadził w Krakowie z Cracovią 2:0, a kibice z Bydgoszczy lżyli i wyzywali piłkarzy swojej drużyny. – W sporze prezesa klubu Radosława Osucha z fanami, my dostaliśmy rykoszetem. Chłopaki nie mogli uwierzyć, że bluzgali na nich ludzie mieniący się kibicami Zawiszy – kręci z niedowierzaniem głową trener „Rycerzy” Ryszard Tarasiewicz.

Gwizdek24.pl: - Oberwało wam się dlatego, że w konflikcie właściciela klubu z szalikowcami drużyna murem stanęła za prezesem Osuchem?

Ryszard Tarasiewicz: - Na to wygląda. Ale skoro Radosław Osuch jest w porządku wobec mnie i zespołu, nie mogliśmy postąpić inaczej. Poczucie przyzwoitości by mi na to nie pozwoliło. W sporcie jak w życiu liczą się zasady. Jedną z nich jest lojalność. Prawem kibica jest mieć pretensje gdy zespołowi nie idzie, gra słabo i przegrywa. Ale wyzywać swoich piłkarzy kiedy prowadzą na wyjeździe? To niepojęte! W trakcie kariery piłkarskiej kilka razy spotkałem się z podobną sytuacją, ale wychodziłem i grałem. Uodporniłem się. Dla wielu chłopaków jednak to był szok i ja ich rozumiem.

- Skoro szalikowcy tak was potraktowali na wyjeździe, to aż trudno przypuszczać co spotka piłkarzy Zawiszy w najbliższym meczu na własnym boisku z Lechią Gdańsk.

- Słyszałem, że najbardziej radykalni fani mają zbojkotować spotkanie z Lechią i nie przyjść na stadion. Może to będzie dla zawodników lepsze niż wyzwiska… Nie pojmuję tego. Tym bardziej, że do jesiennego meczu z Lechem Poznań mogliśmy liczyć na fantastyczne wsparcie trybun. Liczę, że ten doping wróci, że kibice się opamiętają. Może uważają, że wycofanie z konfliktu jest nie męskie albo tchórzliwe, ale to nieprawda. Prawdziwy facet wie kiedy powiedzieć stop. Przed nami jeszcze wiele trudnych spotkań i pomoc fanów jest nam bardzo potrzebna.

SPRAWDŹ: TABELA EKSTRAKLASY

- Po świetnym początku wiosny Zawisza idzie na puchary?

- W klubie nikt o tym nie mówi! Znamy swoje miejsce, dlatego trzeba się cieszyć, że na 9. kolejek przed podziałem na grupy, zapewniliśmy sobie utrzymanie. Tym bardziej, że jesteśmy beniaminkiem, który wrócił do Ekstraklasy po dziewiętnastu latach.

- Zawisza to jedna z rewelacji ligi, tymczasem pana ukochany Śląsk Wrocław starcza się do I ligi. Serce boli?

- Nie wierzę żeby Śląsk spadł! To za dobra drużyna. Co więcej - i nie mówię tego z grzeczności -uważam że „wojskowi” mogą jeszcze awansować do czołowej ósemki ligi. Mają kilku liderów na czele z Sebastianem Milą, którzy w sytuacjach kryzysowych potrafia pociągnąć ten zespół.Skromna kadra nie będzie tu przeszkodą. Kiedy wchodziłem ze Śląskiem do Ekstraklasy to przez cały sezon graliśmy czternastoma ludźmi. Teraz też chłopaki sobie poradzą!

Najnowsze