"Super Express": - Czym oczarował cię Nemanja?
Nora Nikolić: - Uśmiechem. Poznaliśmy się w 2008 roku w Kaposvar. Nemanja grał wtedy w klubie z mojego miasta. Po trzech latach urodziła się nam córka Tijana, a przed rokiem syn Marko.
- Jakie cechy charakteru podobają ci się w nim najbardziej?
- Jest bardzo otwartym człowiekiem, ciepło i dobro bije od niego. Jest poważny, odpowiedzialny, można na niego liczyć. Jest też odważny i opanowany, nigdy nie wpadnie w panikę. Zawsze znajdzie wyjście z każdej sytuacji.
Nemanja Nikolić trzykrotnie przejechał się po Pasach w debiucie Stanisława Czerczesowa
- Co lubi robić w wolnych chwilach?
- Dopóki mieszkaliśmy na Węgrzech, to miał więcej wolnego czasu. Po treningu wracał do domu i zajmował się dziećmi, zabierał je na plac zabaw. Od kiedy jest w Warszawie jego plan dnia jest bardzo napięty. Ale i tak każdą wolną chwilę stara się poświęcać dzieciom.
- Lubisz oglądać jego mecze?
- Gdy spotkanie jest o wczesnej porze, to całą trójką dopingujemy go na stadionie. Ale gdy Legia gra wieczorem, to zostajemy w domu i kibicujemy mu przed telewizorem. Nemanja uważa, że to za późna pora dla dzieci.
- Jest przesądny?
- Tak, goli się tylko w czwartek. Zawsze bierze do torby te same rzeczy co poprzednim razem, wszystkie muszą być ułożone w jednakowy sposób. Szczęście przynoszą mu tatuaże, które po golu całuje. Na lewej ręce widnieje imię córki i krzyż, a na prawej imię syna. Zakłada także łańcuszek z krzyżykiem.
- Często otrzymujesz od niego upominki?
- Jest romantyczny, ale prezentów bez powodu nie daje (śmiech). Dostaję podarunki na urodziny. Nie zapomina o 22 września, bo właśnie wtedy się poznaliśmy. Wtedy zawsze gdzieś razem wychodzimy.
Nagroda dla Legii za wygrany mecz? 200 kółek wokół stadionu! MEMY po debiucie Czerczesowa [GALERIA]
- Gotuje?
- Nie, ma tak mało czasu, że nawet nie zabiera się gotowania. To moja domena. Nie może wszystkiego jeść, ma bowiem uczulenie na gluten i laktozę. Kupuję więc produkty tylko dla niego. Przepada za kurczakiem, sałatą, ryżem, chętnie zje rosół, ale bez makaronu. Lubi czekoladę, ale najbardziej smakują mu żelki.
- Interesujesz się w ogóle futbolem?
- Dopóki go nie poznałam, nie miałam pojęcia o piłce. Ale teraz lubię chodzić na mecze. Wiem, że gdy jestem na stadionie, to Nemanja czuje się komfortowo.
- Czym ostatnio cię zaskoczył?
- Przyniósł dużą tabliczkę czekolady z napisem "Kocham cię, Mama". Od kiedy mamy dzieci to Nemanja mówi na mnie "Mama". Bardzo tęsknię za nim, bo teraz jestem na Węgrzech. Przyjechałam z nim tutaj, gdy został powołany do reprezentacji. Teraz jest u mnie teściowa Waleria.
- Jaki prezent masz dla Nemanji za trzy gole w meczu z Cracovią?
- Nie robię mu prezentów. Jestem szczęśliwa, że tak świetnie mu idzie w Polsce. Pierwsze co robi po meczu, to dzwoni do mnie. Tak też było w niedzielę wieczór. Powiedział uradowany: pierwsza bramka była dla ciebie, druga dla Tijany, a trzecia dla Marko.