Jeśli mielibyśmy wskazać, jak powinny wyglądać mecze Polaków na dużych turniejach, to bez wahania moglibyśmy wskazać na rywalizację z Hiszpanią. Biało-czerwoni w Sewilli grali z nożem na gardle. Musieli zdobyć choćby punkt, żeby przedłużyć swoje nadzieje na awans. I mimo że do przerwy przegrywali po golu Alvaro Moraty, zdołali doprowadzić do remisu i utrzymać ten wynik do ostatniego gwizdka. Było to diametralnie inne spotkanie od tego, które oglądaliśmy w poniedziałek. Polacy ze Słowacją zaprezentowali się fatalnie i wyglądali tak, jakby nie mieli sił na przeciwstawienie się niżej notowanemu rywalowi.
Wyciekła tajemnica z szatni Paulo Sousy! Wszystko dzieje się na ostatnią chwilę
Na ten sam aspekt uwagę zwrócił Jan Tomaszewski w rozmowie z "Super Expressem", która miała miejsce tuż po meczu w Sewilli. - Zawodnicy po meczu ze Słowacją wiedzieli, że zawalili to spotkanie i stracili zaufanie wśród nas, kibiców. Ja jestem wkurzony i pytam się, dlaczego nasi zawodnicy byli zajechani w poniedziałkowej rywalizacji? - pyta legenda polskiej piłki.
- Gdyby grali tak jak dzisiaj, szybko, dynamicznie, z asekuracją... Oni w meczu ze Słowacją nie mieli po prostu siły, byli przemęczeni. Uważam, że to wina Paulo Sousy. Podobno dwa dni przed spotkaniem był zaplanowany bardzo ostry trening. Zawodnicy poszli do trenera i powiedzieli "niech pan to odpuści". Tak podało kilku dziennikarzy. Gdybyśmy grali ze Słowacją tak jak dzisiaj... mielibyśmy już awans - powiedział Tomaszewski.