Już od kilku tygodni można było usłyszeć, że Polacy nie zagrają swoich spotkań na mistrzostwach Europy tam, gdzie pierwotnie zakładano. UEFA chciała mieć pewność, że na żadnym stadionie nie dojdzie do sytuacji, w której piłkarze będą musieli grać przy pustych trybunach. A takie widmo wisiało właśnie nad Bilbao i Dublinem. Ma to oczywiście związek z sytuacją pandemiczną. Informacja dotycząca miasta w Kraju Baksów pojawiła się w połowie tego tygodnia, a oficjalne potwierdzenie zmiany obu miejsc nadeszło w piątek. Reprezentacja Polski zagra w dwóch różnych zakątkach Europy. Mecze biało-czerwonych odbędą się w Sewilli oraz w Petersburgu. I jak można było się spodziewać, decyzja UEFA nie wszystkim się spodobała. Zmianę w dość ostrych słowach komentują osoby związane z organizacją mistrzostw w Bilbao.
Szymon Marciniak nie jedzie na Euro 2021! Ujawnił nieznane powody, o tej chorobie nie wiedzieliśmy
Poważne oskarżenia
Inigo Urkullu, prezydent Kraju Basków nie zamierzał gryźć się w język i wytoczył dość mocne działa w kierunku UEFA. - To decyzja, która ma charakter polityczny. Jesteśmy zawiedzeni. Mieliśmy umowę, jako prezydent Kraju Basków czyniłem odpowiednie zapewnienia przed UEFA i hiszpańską federacją. Nie rozumiemy, co skłoniło UEFA, przy wsparciu hiszpańskiej federacji, do podjęcia takiej decyzji - powiedział. W podobnym tonie wypowiedział się Bingen Zupiria, rzecznik rządku Kraju Basków. - Chciano szantażować Bilbao i Kraj Basków. Chęć narzucenia obecności kibiców, niezależnie od stanu epidemicznego, jest szantażem. Chcieliśmy, aby Bilbao było jednym z organizatorów mistrzostw. Spełniliśmy wszystkie wymagania kontraktowe, a UEFA nas zaskoczyła wymogiem spoza jakichkolwiek umów i zerwała jednostronnie nasze ustalenia - uważa Zupiria.
Baskowie pójdą na wojnę z UEFA?
Wiele wskazuje na to, że Baskowie będą chcieli choć w części zrekompensować sobie utratę organizacji mistrzostw Europy. Chcą bowiem domagać się zwrotu 1,5 miliona euro, a także dodatkowej rekompensaty. Niewykluczone, że będzie to przyznanie finału Ligi Europy w 2024 roku. - Mówiono o tym, że mecze mogą odbyć się w innym miejscu, a nikt nie rozmawiał o tym z nami. Mimo to dalej pracowaliśmy, inwestowaliśmy pieniądze i angażowaliśmy ludzi, gdyż chcieliśmy się zachowywać poważnie. To naprawdę wstyd, jak nas potraktowano - powiedział Amaia Arregi, pełniąca obowiązku burmistrza Bilbao.